Dziesiątki interwencji w samej tylko gminie Wronki. Setki mieszkańców, którzy przez ponad dobę nie mają, albo nie mieli dostępu do elektryczności. Powoli służby kończą usuwać skutki wichur.
To był naprawdę trudny okres dla mieszkańców naszego regionu. Część z nas nadal jest pozbawiona dostaw energii elektrycznej. Pracownicy pogotowia energetycznego robią co mogą, aby przywrócić zasilanie. Dostęp do informacji był i jest też utrudniony.
Coraz rzadziej słyszymy dźwięki sygnałów ostrzegawczych wozów strażackich. Strażacy powoli kończą usuwać naruszone lub uszkodzone konary drzew. Przez liczbę interwencji, niektóre zgłoszenia musiały czekać w kolejce sporo czasu.
Gmina powołała komisję, której zadaniem będzie szacowanie szkód i strat, aby pomóc mieszkańcom wystąpić do wojewody wielkopolskiego o odszkodowanie. Jednak zdaje się, że jest to jedyne realne działanie, które podjęły władze Wronek, aby pomóc mieszkańcom.
Ze strony najbliższych nam władz samorządowych zabrakło inicjatywy, która mogłaby pomóc mieszkańcom. Starosta powiatowy powołał sztab kryzysowy, wojewoda zwołał konferencję prasową, gdzie poinformował o tym, w jaki sposób mieszkańcy dotkniętych terenów mogą starać się o odszkodowanie.
Mimo że Gmina dysponuje mnogą ilością sposobów powiadamiania mieszkańców, np. za pośrednictwem strony internetowej, Facebooka czy SMS-ów, zabrakło informacji na temat sytuacji panującej w regionie, czasu przywrócenia energii elektrycznej czy chociażby próby wsparcia mieszkańców.
W Pniewach na przykład, burmistrz udostępnił koce oraz łóżka polowe, aby strażacy mogli komfortowo odpoczywać w czasie oczekiwania na kolejne wezwania. Włodarz Pniew wykorzystał również wszelkie dostępne możliwości komunikacyjne, aby podziękować służbom za ich trud i poświęcenie. U nas zrobiła to tylko m.in. Młodzieżowa Rada Gminy, nasz portal, a także wielu, naprawdę wielu mieszkańców. Ci ostatni oraz przedsiębiorcy swojej wdzięczności nie okazywali jedynie słowem, a również gestami, jak zrobienie kawy czy herbaty. Fanpage burmistrza Mirosława Wieczora nadawał ostatnio 3 lutego, więc nawet próżno szukać tam informacji o ostrzeżeniach meteorologicznych, nie wspominając o czymś, co wymaga większego zaangażowania.
Poza służbami, we wzajemną pomoc najbardziej zaangażowani byli sołtysi oraz mieszkańcy i sąsiedzi. Jednak wielu mieszkańców mogło poczuć się opuszczonych, gdy w obliczu kryzysu, władze gminne i miejskie nie wykazały bardziej angażującej inicjatywy pomocy.
Z dziennikarstwem byłem związany zanim osiągnąłem pełnoletność. Umiejętności nabywałem głównie dzięki własnej inicjatywie, ale też w lokalnych pismach. Od zawsze jestem zaangażowany w pomaganiu lokalnej społeczności. Zawsze dążę do tego, aby tworzone przeze mnie materiały były jak najwyższej jakości.