Na ostatniej sesji Rafał Zimny, były prezes wronieckiej „komunalki”, poinformował o powodach swojego odejścia.
Z treści przeczytanego przez Zimnego pisma możemy dowiedzieć się m.in. o naciskach ze strony burmistrza, o manipulacjach. Dowiemy się także, czym kierował się burmistrz, gdy chciał się pozbyć Rafała Zimnego.
Szanowni Państwo,
Chciałbym odpowiedzieć na pojawiające się zapytania o przyczyny mojego odejścia z Przedsiębiorstwa Komunalnego we Wronkach. Skoro podczas ostatniej sesji Rady Miasta Burmistrz Mirosław Wieczór zachęcał dziennikarzy, żeby ponownie zadali mi to pytanie. Widzę także taką potrzebę i oczekiwanie wielu osób, zatem uznałem, że jestem zobowiązany zatem odpowiedzieć. Będzie to wypowiedź bardzo osobista i prawdziwa.
Mówiłem wcześniej, że moja rezygnacja była podyktowana odmienną od burmistrza wizją rozwoju spółki. Ale były też inne, istotniejsze dla mnie osobiste powody, o których nie wspominałem, bo uznałem, że nikogo to nie będzie interesować.
Z firmą byłem związany przez blisko 8 lat. Jako prezes wyciągnąłem firmę z pewnej zapaści infrastrukturalnej i finansowej. Wraz z wykwalifikowanym zespołem zdobyłem dziesiątki milionów złotych na budowę kanalizacji sanitarnej dla Wronek, budowę oczyszczalni ścieków i modernizację SUW Wronki oraz Nowa Wieś. Osobiście (działając jako oskarżyciel posiłkowy) byłem zaangażowany w to, aby były Prezes Pawlicki został ukarany więzieniem (2 i pół roku) za malwersację publicznych pieniędzy.
Przy każdym sukcesie Przedsiębiorstwa burmistrz ustawiał się do zdjęć, a dział promocji Urzędu sugerował mieszkańcom, że to zasługi Mirosława Wieczora. Natomiast Pracownicy PK przeżywali te przedstawienia jako fałsz wobec mieszkańców.
Współpracowaliśmy ściśle, byłem lojalnym wobec burmistrza szefem PK. W ważnych sprawach dla mieszkańców, np. w sprawie ceny wody i ścieków zawsze konsultowałem się z burmistrzem. Bez akceptacji M. Wieczora ceny nie mogły być inne.
Nagła zmiana nastąpiła po ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych (listopad 2018r.) Burmistrz poinformował mnie o tym, że skoro osiągnąłem bardzo dobry wynik wyborczy, to muszę zostać starostą. Przyznaję, że nie planowałem takiej zmiany. Byłem zszokowany tym żądaniem, ponieważ chciałem służyć mieszkańcom jako radny powiatowy, a w PK miałem do zakończenia jeszcze wiele zadań. Lubiłem tę pracę, wraz z załogą odnosiłem sukcesy z pożytkiem dla mieszkańców i rozwoju miasta, miałem dobre relacje z pracownikami. Dlatego odmówiłem temu żądaniu.
Burmistrz jednak nadal naciskał, przysyłając do mnie osoby w postaci Roberta Dorny – wiceburmistrza, a także Tymoteusza Płonkę – przewodniczącego Rady Nadzorczej. Z polecenia burmistrza panowie przekonywali mnie do opuszczenia stanowiska Prezesa. Miałem jednak wrażenie, że nie było to zgodne z Ich zdaniem. W końcu, pod koniec maja M. Wieczór wezwał mnie do siebie i oświadczył, że daje mi czas na znalezienie nowej pracy. Potem mnie zwolni. W związku z zaistniałą sytuacją personalną w Zarządzie Powiatu Szamotulskiego propozycja pracy w Starostwie pojawiła się pod koniec czerwca. Na moje pytanie, jakie są merytoryczne przyczyny konieczności mojego odejścia, oświadczył, że:
1. Nie miał wsparcia pracowników PK w okresie wyborów. Bo jego, jako właściciela Spółki, wszyscy od prezesa po sprzątaczkę powinni wspierać. Oczekiwał wprost, że część załogi Spółki Komunalnej będzie śledziła wpisy na Facebooku dotyczące PK, Urzędu czy Burmistrza i dementowała niekorzystne. Nie zrobiłem tego. Szanowny Panie! W Polsce mamy system demokratyczny i ani Pan ani nikt inny nie ma prawa żądać, ani zmuszać pracowników, kto i jak ma głosować ani jak komentować. Pan się zapomniał. Pan jest tylko pracodawcą, a nie właścicielem ludzi. Nie może Pan także żądać, aby podległy Panu pracownik wpływał na osobiste decyzje innych pracowników, a naszych mieszkańców.
2. Spółka jest przeinwestowana, a stawki za wodę i ścieki zbyt wysokie. Szanowny Panie! Przypominam Panu, że wysokość stawek za wodę i ścieki zatwierdzał Pan w latach poprzednich osobiście umieszczając stosowną notatkę na pierwszej stronie taryfy. Natomiast obecnie obowiązujące na 3 lata przyjął już zewnętrzny regulator GP Wody Polskie – bez uwag. Zapomniał Pan zapewne o swojej decydującej roli w sprawie tych cen? Natomiast działania inwestycyjne zawsze wynikały z uchwały Rady MiG Wronki – za Pana wiedzą i akceptacją. Także za zgodą Rady Nadzorczej. To ma być zarzut wobec mnie, że chciałem realizować to, co uchwaliła Rada? Pan się myli. Zarzucane mi przez Pana „przeinwestowanie” to realizowanie nałożonych na Polskę zobowiązań UE w zakresie ochrony środowiska. To także rozwój sieci wodociągowo-kanalizacyjnej i dostarczanie mieszkańcom zdrowej wody bez zakłóceń. Dzięki temu odbiorcy mają m.in. podczas suchego lata całodobowy dostęp do wody. W gminie Wronki nikt tego nie ogranicza – jak w innych gminach w Polsce, gdzie w minionym roku zarejestrowano ponad 300 takich przypadków. Jeśli miasto i gmina ma się rozwijać – to dalszy rozwój infrastruktury jest niezbędny.
3. Pracownicy mnie lubią. To był dla burmistrza faktycznie duży problem. Dla mnie nie, bo ja szanuję ludzi. Zastraszanie utratą pracy, zmniejszaniem zarobków czy ponadnormatywnym obciążeniem obowiązkami to styl zarządzania, jaki proponował burmistrz. Nigdy się z tym nie zgodzę. Myślę, że zasady i kulturę pracy w PK udało mi się zmienić na lepsze, choć mam świadomość, że proces ten nigdy się nie kończy. Poniżanie nie jest zarządzaniem. O pracowników wszystkich szczebli trzeba dbać, szczególnie w naszym powiecie.
4. Pracownicy za dużo zarabiają. Szczególnie denerwowało burmistrza wynagrodzenie kilku osób i to, jakimi pojazdami jeżdżą. Biorąc pod uwagę zakres obowiązków i odpowiedzialność, jaka ciąży na pracownikach uważam, że wynagrodzenie było proporcjonalne do ich zaangażowania i umiejętności. Moja pensja także stanowiła duży problem dla burmistrza… do tego stopnia, że kiedy zostałem radnym powiatowym w poprzedniej kadencji, burmistrz obniżył mi wynagrodzenie o wielkość uzyskiwanej diety z powiatu. Tego nie skomentuję…
5. Spółką powinien kierować ekonomista, a nie człowiek z branży… W ogłoszonym konkursie na Prezesa nie znalazłem takiego kryterium. Tego też nie skomentuję…
Podsumowując, muszę przyznać, że lata pracy z Mirosławem Wieczorem mocno mnie doświadczyły. To człowiek, który wykorzystuje innych i manipuluje nimi dla osiągnięcia swoich celów oraz chce zarządzać i pouczać w dziedzinach, na których się kompletnie nie zna. Nie mogłem już akceptować nielogicznych zarzutów burmistrza, zarządzania przez zastraszanie i manipulacji. Dlatego zdecydowałem się odejść z Przedsiębiorstwa Komunalnego i wbrew temu, co myślał pan burmistrz nie musiałem długo czekać na nową propozycję pracy.
Z dziennikarstwem byłem związany zanim osiągnąłem pełnoletność. Umiejętności nabywałem głównie dzięki własnej inicjatywie, ale też w lokalnych pismach. Od zawsze jestem zaangażowany w pomaganiu lokalnej społeczności. Zawsze dążę do tego, aby tworzone przeze mnie materiały były jak najwyższej jakości.