Co ma WOŚP do szczurzego moczu

W sieci popularnością cieszą się łańcuszki opisujące ckliwe, a nawet tragiczne historie. Mają one nas ostrzegać przed zagrożeniami lub zaangażować w pomaganie, często uderzając w najgłębsze pokłady emocji, abyśmy nie mogli się im oprzeć.

Szczurzy mocz na aluminiowych puszkach?
W sieci krąży historia pewnej rodziny, która po wybraniu się na piknik skończyła w szpitalu. Jedna osoba miała nawet z tego powodu umrzeć. Wszystko to za sprawą leptospirozy, która miała się znaleźć w wyschniętym moczu szczura na aluminiowej puszce z napojem, którym raczyli się spacerowicze.

W niedzielę rodzina udała się na piknik. A już w poniedziałek, dwóch członków rodziny trafiło do szpitala na intensywną terapię, jedna zmarła w środę. Po sekcji zwłok stwierdzono, że to wirus, Leptospiroza. Wyniki badań wykazały, że na ich puszkach aluminiowych znajdował się wyschnięty mocz szczurów zawierający Leptospira. Zalecamy czyścić góry wszystkich puszek przed piciem. Puszki są zwykle przechowywane w magazynie i dostarczane bezpośrednio do sklepów detalicznych, bez czyszczenia. Udostępnij to dalej, aby wasi znajomi też zapoznali się z tym problemem.

Powyższa historia okazuje się kolejnym zmyślonym łańcuszkiem, który rozprzestrzenia się po internecie niczym nomen omen – wirus. Ten opis powstał w 2002 roku, a jego pierwsza wersja nawet w 1998.

Sama leptospiroza jest faktycznie bardzo groźną chorobą. Jednak czynnikiem chorobotwórczym jest bakteria krętek, a nie tak jak jest napisane w historii – wirus. Krętkiem z rodziny Leptospira można się faktycznie zarazić przez kontakt z moczem zakażonych szczurów, a także innych zwierząt. Jednak większe prawdopodobieństwo zarażeniem tą bakterią istnieje podczas kontaktu z zakażoną wodą – na przykład z kałużą.




Wyżej opisany łańcuszek ostrzega przed nieprawdopodobnym sposobem zarażenia się rzadką bakterią. Historia myli nawet pojęcia bakterii z wirusem. W tym przypadku, jak i w wielu innych, opis zdarzenia nijak ma się do życia. Podczas codziennego funkcjonowania istnieje więcej zagrożeń dla naszego zdrowia. Niepotrzebnie zaśmiecamy sobie głowy kolejnymi dziwnymi historiami bez pokrycia z rzeczywistością. To też kolejny dowód na to, że nie wszystko co w internecie można znaleźć jest prawdą, prawda?

Ostrzeżenie przed nieistniejącym zagrożeniem
Kolejnym przykładem łańcuszka, który ostrzega nas przed zagrożeniem jest wirus rzekomo powiązany z wideo 'Sonia Disowns Rahul’. Tutaj historia jest znacznie krótsza. Według opisu, przesyłany film miał być bardzo niebezpieczny dla użytkowników korzystających z internetu w komórkach. Po kliknięciu w wideo miało dojść do zainstalowania na urządzeniu wirusa. Z tym, że wirus najprawdopodobniej w ogóle nigdy nie istniał. A cała historia jest od początku do końca zmyślona.

Tym niemniej przestrzegamy przed klikaniem i wchodzeniem we wszystko i na wszystko. Należy pamiętać o zachowaniu ostrożności podczas korzystania z dobrodziejstw komputerów, telefonów i internetu. Tak naprawdę bardzo łatwo „złapać” jakieś szkodliwe oprogramowanie. Pamiętajcie, że 90% problemów zazwyczaj siedzi przed ekranem wyświetlacza.

Kto by nie pomógł Wielkiej Orkiestrze?
O szkodliwości łańcuszków i naiwnego korzystania z internetu przekonała się nawet Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Po otrzymaniu wiadomości: Bijemy rekord przesyłanych serduszek z dołączonym charakterystycznym sercem oraz opisem jak można w łatwy sposób pomóc. No kto potrafiłby odmówić? Każdy z nas mógł pomyśleć, że podając dalej wiadomość wspiera WOŚP. Jednak jak w łańcuszkach bywa, prawda okazuje się inna.




Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie ma nic wspólnego z tą akcją. Co więcej okazuje się, że jest to zwykłe oszustwo, mające na celu próbę wyłudzenia naszych danych. Akcja urosła do takich rozmiarów, że sama Orkiestra musiała się do niej odnieść: Pytacie nas masowo o akcję z rekordem w przesyłaniu serduszek – nie jest to nasza akcja. Dziękujemy za dobre chęci organizatorowi, ale my dzisiaj zapraszamy do przesyłania poniższego postu z konkretnymi informacjami na temat naszego grania. – czytamy w komunikacie. Na szczęście pojawiła się też kontrakcja ostrzegająca przed szkodliwością wspólnego bicia rekordu.

Uwaga! Ktoś podszywa się pod WOŚP i rozsyła łańcuszki szczęścia z serduszkiem Orkiestry. WOŚP nie wysyła łańcuszków. To robią spamerzy. „Łańcuszek internetowy” to SPAM zawierający w treści polecenie lub prośbę o rozesłanie danej wiadomości do jak największej liczby odbiorców. Motywem działania łańcuszków jest przechwytywanie adresów mailowych rzeczywistych i aktywnych użytkowników przez firmy zajmujące się masowym rozsyłaniem niezamawianych informacji reklamowych. Powszechnie zalecanym działaniem w przypadku otrzymania listu-łańcuszka jest jego usunięcie i nieprzesyłanie go dalej. Jeżeli nie chcecie, aby ktoś przechwycił Wasze konta… nie wysyłajcie łańcuszków. Zamiast udawać przed samym sobą, że coś zrobiliście, zaangażujcie się w realne działania.

Co ciekawe, autorzy łańcuszka skorzystali z serduszka, które nie jest już używane przez WOŚP. Logo tegorocznego finału nie ma kolorowej obwódki. Jednak kto patrzy na takie detale, gdy uważa, że może pomóc.