Nie widziały gały, co brały? [FELIETON]

Choinka miejska jest nieodzownym elementem przystrajania miasta z okazji świąt Bożego Narodzenia. Przyjęło się, że drzewko ustawiane oraz przystrajane przez władze i mieszkańców staje się odzwierciedleniem miasta, w którym stoi.

Na stronie Hejted: Wronki pojawiło się porównanie przygotowywanych przez Szamotuły i Wronki choinek. Komentujący nie mają wątpliwości u nas „ogiglok”, a na szamotulskim rynku przy pomocy dźwigu stanęło majestatyczne drzewo, które nawet bez ozdób wygląda imponująco.

Można pomyśleć, że to nieistotna sprawa. Owszem, bez ozdób świątecznych można przeżyć. Mimo wszystko dzisiaj jest to wizytówka miasta. Część ludzi czuje się lepiej i dzieci częściej się uśmiechają. Z praktycznego puntu widzenia, zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można przeznaczyć na inne cele. Przecież kupno takich ozdób to koszt kilkudziesięciu tysięcy. Szamotuły na przyozdobienie ulic wydają grubo kilkaset tysięcy. Jednak administrator, prowadzący stronę Wronki.pl na Facebooku, tłumaczy się słowami: Dziękujemy za sygnał. Choinka w najbliższym czasie zniknie i zostanie zastąpiona inną. Na Hejted: Wronki, padło już to pytanie, jednak warto je powtórzyć – nie widziały gały, co brały?




Może to też dobry moment do zmian w sposobie strojenia miasta. Od wielu lat wygląda to biednie, a Wronki ponoć takie nie są. Czy ta praktyka jest w ogóle potrzebna? Jedyne co pojawiło się przyjemnego dla oka, to ozdoby przy kładce. Naprawdę upiększyły okolicę i dały szczyptę świątecznej atmosfery. Jednak od wielu lat Wronki podczas okresu świątecznego przypominają miasto robotnicze. Może radny Arkadiusz Białek ma rację twierdząc, że Wronki stały się właśnie takim miastem. I już nie potrzebujemy takich dodatków, jak ozdoby świąteczne na ulicach miasta. Mamy inne zmartwienia i potrzeby. Oczywiście mogę się mylić. Co o tym sądzicie?