Derby dla Błękitnych, wronczanie wiceliderem

Błękitni Wronki pokonali w Popowie Czarnych Wróblewo. Co prawda wronczanie zainkasowali komplet punktów, jednak to goście pozostawili po sobie lepsze wrażenie.

Jak na derby przystało, spotkanie nie miało wyraźnego faworyta. Forma obu zespołów od początku roku zwyżkuje. Błękitni na dobre włączyli się do walki o awans, natomiast Czarni przy swoich problemach kadrowych robią wyniki ponad stan. Wróblewianie nie ponieśli porażki od października zeszłego roku, a gospodarze sobotnich derbów od listopada. Dodatkowo Czarni w ostatniej kolejce napędzili stracha Pogoni Lwówek, tracąc dwa punkty dopiero w ostatniej minucie spotkania.

Od pierwszego gwizdka arbitra, spotkanie nie zachwycało. Akcje były szarpane, tempo niemrawe, a oba zespoły cechowała niedokładność. Na początku drugiego kwadransa wynik spotkania niespodziewanie otworzyli Czarni. Prawym skrzydłem szarżował Mateusz Bugaj, swój rajd zakończył dośrodkowaniem w pole karne. Tam odnalazł się Tomasz Majer i były zawodnik Błękitnych pokonał Jarosława Jezierskiego strzałem głową. Strata bramki podziałała mobilizująco na gospodarzy. Jednak w porównaniu do poprzednich spotkań, jakość akcji ofensywnych pozostawiała wiele do życzenia. Sporym zagrożeniem dla bramki, bronionej przez Krzysztofa Anioła, były stałe fragmenty gry. Gospodarze częściej wygrywali walki o górne piłki. Czarni umiejętnie się bronili. Z determinacją odpierali kolejne zagrożenia pod ich bramką.

Jednak w jednej z sytuacji prezent swoim byłym kolegom podarował strzelec bramki dla Czarnych. W wydawać by się mogło prostej sytuacji pod własną bramką, nieatakowany Majer pogubił się, a następnie wykopał piłkę tuż pod nogi Aleksandra Jezierskiego. Ten, z ponad 20 metrów, spojrzał, gdzie jest bramkarz i posłał futbolówkę w stronę bramki. Długi lot piłki zakończył się w siatce, tuż obok bezradnie przyglądających się zawodników Czarnych. Utrata bramki podziała demobilizująco na gości, widać było, że poświęcili wiele sił na obronę wyniku, a bramkę stracili w takich okolicznościach. Chwilę później sędzia zaprosił obie drużyny na przerwę.

W drugiej połowie na placu gry pojawił się Przemysław Łudziński, który wniósł w szeregi Błękitnych wiele ożywienia i jakości. Chwilę po zmianie stron wprowadzony zawodnik oddał strzał z dystansu, który otarł się o poprzeczkę. I to jego podanie otworzyło drogę do bramki Jezierskiemu, który moment po przerwie ustalił wynik spotkania na 2:1. Czarni próbowali wyrównać po stałych fragmentach gry. Jednak w polu karnym gospodarzy rządził Łukasz Najdek. Chwilę później z boiska wyleciał Kamil Jaksz. W nierozważny sposób – umyślne zagranie ręką przy próbie kontrataku gospodarzy – osłabił swój zespół. Paradoksalnie oblicze spotkania nie odmieniło się. Obraz rozgrywki wyglądał tak, jakby nadal Czarni grali w pełnym składzie. Błękitni nie wyczuli okazji, aby podwyższyć wynik spotkania, zamiast tego musieli drżeć o wynik do końca meczu. Goście coraz groźniej i śmielej atakowali. Na kwadrans przed końcem spotkania, wróblewianie mieli doskonałą okazję do wyrównania. Najpierw Bugaj próbował pokonać Jezierskiego, piłka trafiła jednak pod nogi Huberta Przybysza, futbolówka po jego strzale zatrzymała się na słupku. Goście byli bliżsi wyrównania, niż gospodarze podwyższenia wyniku, ale więcej bramek już nie padło.

Dzięki zwycięstwu nad Czarnymi i porażce Pogoni Lwówek ze… Spartą Szamotuły, Błękitni znaleźli się na drugim miejscu. Oba zespoły czeka za tydzień ciężka przeprawa. Czarni podejmować będą Zielonych Lubosz. Natomiast Błękitni, po boju o prym w gminie, będą walczyć o przodownictwo w powiecie. Wronczanie udadzą się na wyjazdowe spotkanie z szamotulską Spartą. Strata do liderujących Zielonych wydaje się zbyt duża, jednak emocje, związane z walką o drugie miejsce, mogą trwać do końca sezonu.

Po meczu zapytaliśmy trenerów obu drużyn o przebieg spotkania z ich perspektywy.

Patryk Niewiński - trener Czarnych Wróblewo

Patryk Niewiński (trener Czarnych Wróblewo)

Gol do szatni skomplikował naszą sytuację. Wynik 1-0 do przerwy był dla nas wynikiem marzenie. Przyjechaliśmy na ten mecz z nadziejami na wywiezienie chociaż punktu. Byliśmy nastawieni głównie na grę defensywną i wyprowadzanie kontrataków. Mecz super się dla nas ułożył, ale niestety dostaliśmy bramkę do szatni. Po przerwie podobnie, praktycznie pierwsza akcja gospodarzy i bramka. Szkoda, ale mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z postawy wszystkich zawodników. Chłopaki zostawili kupę zdrowia na boisku i nie mam do nich większych pretensji, nawet grając w dziesięciu potrafiliśmy zagrozić bramce gospodarzy, gdzie wiadomo jaką kadrą oni dysponują i jakich mają zawodników. Pod kątem zaangażowania i przedmeczowych założeń taktycznych jestem bardzo zadowolony.
Nieraz tak się spotkania układają, że po utracie jednego zawodnika, pozostali mogli poczuć, że nie ma już nic do stracenia i złapali trochę luzu. I zaczęli próbować atakować, stworzyli sobie szanse. Szkoda tej sytuacji, w której piłka trafiła w słupek, bo mogliśmy wywieźć stąd zakładany punkt. Teraz możemy sobie gdybać, ale gdyby losy spotkania ułożyły się inaczej i gdyby nie było tej bramki do szatni… ale oczywiście gratuluję gospodarzom zwycięstwa, to jedyna drużyna, która może ewentualnie zagrozić Zielonym, chociaż wydaje mi się, że strata jest zbyt duża. To jest w tej chwili drużyna, która ma najlepszą i najszerszą kadrę. Dużą liczbę młodych zawodników, z którą komfortowo się pracuje. U nas jest tylko kilku młodzieżowców i musimy sobie radzić. Tak jak tydzień temu pod kątem zaangażowania i serca zostawionego na boisku jestem bardzo zadowolony.

Fabian Myszkowski - trener Błękitnych Wronki

Fabian Myszkowski (trener Błękitnych Wronki)

Jeśli chodzi o nasz styl. Wiedzieliśmy, że gramy z przeciwnikiem, którego największym atutem są stałe fragmenty gry i tego najbardziej się obawialiśmy. Natomiast my patrzyliśmy głównie na siebie. I jeśli chodzi o pytanie, czy na Spartę to wystarczy, na pewno nasz poziom, jeśli chodzi o szybkość rozgrywania akcji, jest do znacznej poprawy. Ale liczą się dla nas zdobyte trzy punkty, nie przegraliśmy jeszcze w tej rundzie i to nas cieszy. Mam nadzieję, że dalej będziemy tak grać i kompletować punkty.
Myślę, że w drugiej połowie, po strzelonej bramce na 2-1, zabrakło nam jakości w ofensywie, abyśmy jeszcze zwiększyli obroty. Widać było, że zawodnikom Czarnych zaczęło brakować sił. Powinniśmy wtedy przyspieszyć naszą grę, ale niestety zaczęliśmy grać bardziej indywidualnie, co powodowało dużo strat. Przeciwnik się napędzał i stworzyli sobie sytuację, po której mogli zremisować.

Kliknij na zdjęcie, aby przejść do fotogaleriiDerby dla Błękitnych, wronczanie wiceliderem