Reżyser oraz kompozytor Filip „Bibek” Gawel nakręcił nowy film. O krótkometrażowym obrazie zatytułowanym Martwa natura, opowiedział nam w kilku zdaniach autor.
Martwa natura to etiuda artystyczna, która porusza temat kruchej granicy między życiem a śmiercią. Odwołuje się do malarskiego toposu martwej natury – który raczej powinno się nazywać toposem nieruchomego życia (z hol. stil-leven, z ang. still life). Film opowiada więc o tym, że nic nie umiera całkowicie (owoce gniją, ale nie zdjęcie bliskiej osoby, ani jej słowa w pamiętniku). Każdy z nas pozostawia po sobie wspomnienia i pamięć o tym kim był i co tworzył za życia.
Mimo że etiuda ma tylko 8 minut, jej produkcja była dosyć skomplikowana i czasochłonna. Film powstawał od końca listopada. W jego produkcję zaangażowało się kilku moich znajomych z Poznania, z którymi współtworzę grupę filmową Granator.
Po napisaniu scenariusza ogłosiliśmy casting na dwie role. Zgłosiło się 35 chętnych z całej Polski. Zdecydowałem się na współpracę z doświadczonym aktorem teatralnym z Poznania oraz z młodym absolwentem Łódzkiej Szkoły Filmowej.Zdjęcia trwały teoretycznie tylko 2 dni, ale najtrudniejsze okazało się nakręcenie ostatniego – najważniejszego – ujęcia. Stworzenie animacji poklatkowej zajęło nam ponad miesiąc. Musieliśmy cierpliwie czekać, aż wszystkie owoce zgniją – a natury nie da się oszukać.
Z dziennikarstwem byłem związany zanim osiągnąłem pełnoletność. Umiejętności nabywałem głównie dzięki własnej inicjatywie, ale też w lokalnych pismach. Od zawsze jestem zaangażowany w pomaganiu lokalnej społeczności. Zawsze dążę do tego, aby tworzone przeze mnie materiały były jak najwyższej jakości.