Wronieccy wandale?

„Przybliżona liczba „wron” namalowanych na fortyfikacjach i poniemieckich fabrykach to 1 do 2 tysięcy.

Piszę to z pełną powagą. Ten mały schron opisany przez człowieka, który ujawnił wandali, pomalowano chyba w czterech miejscach, a ma tylko jedno pomieszczenie wewnątrz. Każdy schron MRU ma to wymalowane w kilku miejscach, większe obiekty w kilkunastu. A MRU to 100 obiektów. Na Wale Pomorskim podpisy wronieckich wandali widziałem na około 150 km odcinku, to może być jakieś 500 schronów. Do tego twierdza Świnoujście, gdzie na samym tylko forcie Gerharda jest kilka sztuk. Itd.

Wszystkie malunki umieszczane są w najbardziej widocznych miejscach, nierzadko wymagających pracy zespołu ludzi dla wspinaczki lub odpowiedniego sprzętu, czy choćby łodzi lub kajaka. Można powiedzieć, że każde ciekawe ujęcie fotograficzne ma co najmniej jedną wronę tak namalowaną, aby nie dało się jej wykadrować.

Co więcej wandale z premedytacją „podszywali” pod zloty lub imprezy historyczno-forteczne i malowali „wrony” w trakcie lub tuż po, rzucając podejrzenie na uczestników zlotu (np. Fort Gerharda, fabryka w Policach).

W zasadzie „miłośnicy fortyfikacji z Wronek” uczynili sport z malowania po zabytkach militarnych, ze specjalnym sprzętem włącznie – proszę popatrzeć na metalowy szablon!!! Do tego malują „autograf” przypominający szkielet ryby lecz to rzadziej bo chyba dość pracochłonne.

Co więcej, rzecz dzieje się już kilka lat. Jest to chyba zbieżne z listą wypraw pokazaną na ich stronie.”

Pozdrawiam, Jerzy Sadowski

Niestety mowa tutaj o stronie, która na dzień dzisiejszy jest zawieszona (komunikat o budowie strony). Dzięki dużemu zainteresowaniu sprawą udało nam się dotrzeć do osób znających jeszcze więcej konkretów. Planujemy dowiedzieć się, czy zostaną podjęte kroki w celu np. usunięcia tych wron. Kto wie, może nawet pojawimy się tam i spróbujemy osobiście znaleźć taki rysunek.