Lech zagra na Leśnej; dla Błękitnych wciąż miejsca we Wronkach nie ma

W najbliższą środę na płycie głównej stadionu przy ulicy Leśnej we Wronkach zagra zespół oldbojów Lecha Poznań. Mecz pomiędzy drużyną starszych panów, byłych zawodników Lecha a Wartą Obrzycko rozgrywany będzie w ramach okręgowego Pucharu Polski. Fakt ten dolewa oliwy do ognia w toczącej się od dawna dyskusji o problemie wronieckiego stadionu.

Przypomnijmy, że od kilku lat o możliwość gry we Wronkach walczy jedyna drużyna piłkarska reprezentująca całe miasto – Błękitni Wronki. Klub ten zmuszony jest rozgrywać swoje mecze w Popowie, co znacząco przekłada się na frekwencję. Fani Błękitnych to w większości ludzie starsi, którzy przez lata chodzili na mecze Amiki i dziś nie mogą żyć bez futbolu. Można ich dostrzec w niedzielne popołudnia, gdy rowerami przemierzają kilka kilometrów, które dzielą miasto od wsi Popowo. Na domiar złego wielu młodych fanów już przed początkiem sezonu 2010/11 ogłosiło, że na mecze w Popowie uczęszczać nie będą.

Dotychczas Błękitnym od reaktywacji klubu w 2008 roku przy ulicy Leśnej udało się rozegrać jedynie dwa spotkania. Ostatni 13 czerwca 2010 roku. Oba zgromadziły po około 500 kibiców, podczas gdy spotkania w Popowie obecnie ogląda ich ledwie garstka. Do Popowa nie chce się jeździć także wronieckim politykom, którzy natomiast na meczu przy Leśnej się zjawili. Podczas spotkań Błękitnych we Wronkach na stadionie można było dostrzec burmistrza Mirosława Wieczora, kilku radnych, wybitnego byłego piłkarza i trenera reprezentacji Polski w piłce nożnej Pawła Janasa oraz lokalnego działacza Wojciecha Kaszyńskiego, któremu wiele zawdzięcza także wroniecka piłka.

Dlaczego piłkarze nie mogą grać przy Leśnej? Stadion ten przed laty został odsprzedany przez miasto w prywatne ręce. Wtedy była to decyzja zrozumiała, przecież Jacek Rutkowski oraz holding Amica poprzez sponsorowanie pierwszoligowej drużyny piłkarskiej przynosili miastu chlubę. Dziś jednak zarówno Rutkowskiemu jak i firmie Amica przeszła ochota na wspieranie futbolu w naszym mieście.

Szkoda, że miejscowość, która ma tak świetny stadion, znacznie lepszy niż inne miasta o tak niewielkiej ilości mieszkańców, nie ma drużyny regularnie występującej na tym obiekcie. Nikt we Wronkach już nie marzy o powrocie wielkiej piłki. Każdemu wystarczyłaby okręgówka i emocje w spotkaniach z rywalami z regionu – Spartą Szamotuły, Dyskobolią Grodzisk, Czarnymi Wróblewo. Byle te mecze odbywały się w naszym mieście.

Klub, który gra w Popowie dla mnie niczym nie różni się od Czarnych Wróblewo, Świtu Piotrowo czy Warty Wartosław – twierdzi Maciej, który zainteresowany jest losem futbolu w mieście. – Ta drużyna musi mieć nie tylko „Wronki” w nazwie, ale i ma swoje spotkania grać w tym mieście dla wielu wronczan. Ligowi rywale Błękitnych z wielu wiosek i miasteczek o mniejszych możliwościach niż Wronki grają w swoich własnych miejscowościach, a my mając piękne tradycje i stadion nie możemy. To absurd. – tłumaczy kibic.

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Błękitni są skazani na banicje. Ludzie będący blisko klubu w prywatnych rozmowach nie ukrywają, że czują się niechciani we Wronkach. Nie przez fanów, bo tych by się znalazło całkiem sporo, ale przez lokalne władze oraz przez właścicieli stadionu.

Wiceprezes Błękitnych Wronki wieść o tym, że na stadionie wkrótce zagra zespół oldbojów Lecha, dla którego piłka to już jedynie zabawa, komentuje krótko: „Kto może, to może!!!” – trudno odeprzeć wrażenie, że klub jest z obecnego stanu rzeczy bardzo niezadowolony. Tylko co mogą działacze? Zaczną narzekać, to może i w Popowie zabraknąć dla nich miejscach. Co wtedy? Chyba przyjdzie rozwiązać drużynę…

Lokalne władze niestety do pomocy się nie palą. 20 marca 2009 roku na otwartym spotkaniu burmistrza z mieszkańcami padło pytanie od sympatyka lokalnej drużyny: co z Błękitnymi, czy miasto pomoże im powrócić tam, gdzie ich miejsce? Mirosław Wieczór odpowiedział, że w Olszynkach wkrótce będzie nowe boisko piłkarskie. Pytający dopytywał, czy burmistrz nie myli czasem pełnowymiarowego boiska spełniającego normy Okręgowego Związku Piłki Nożnej z Orlikiem. Szef miasta oznajmił, że mówi o innym prawdziwym boisku, które miałoby powstać w tylnej części Olszynek.

Piłka nożna to część historii Wronek. Ci, którzy kochają to miasto, przez lata będą opowiadali dzieciom o tym, że mieliśmy drużynę, która przez lata była jedną z najlepszych w kraju. Taką, która trzykrotnie zdobyła Puchar Polski, stawała na podium pierwszej ligi oraz reprezentowała kraj w europejskich pucharach. Dobrze byłoby, gdyby zaczęto dbać we Wronkach o to, by mógł tu istnieć zespół występujący choćby na niskim szczeblu rozgrywek. Miasto na to zasługuje, miasto na to stać.

Stadion nie powinien się marnować. Oby doszło do rozmów przedstawicieli miasta, obecnych właścicieli stadionu oraz działaczy Błękitnych, które przyniosłyby korzystne dla wszystkich rozwiązanie.

Na forum Błękitnych Wronki oraz na trybunach stadionu w Popowie toczy się dyskusja o tym, co można zrobić, by godnie kultywować tradycję wronieckiego futbolu. Nasz portal chętnie pomoże zainteresowanym zintegrować działania i podjąć ewentualne konkretne kroki.