Postawił na nogi strażaków – teraz ściga go policja

W nocy przed Wigilią siedem zastępów straży pożarnej oraz policja zostało skierowanych do pożaru. Jak się później okazało, informacja o zagrożeniu była nieśmiesznym żartem. Teraz służby próbują ustalić tożsamość dowcipnisia.

 

Kilka minut przed godziną pierwszą w nocy Dyżurny Stanowiska Kierowania odebrał telefon od mężczyzny, który powiadomił o pożarze poddasza w podwronieckim Starym Mieście. Natychmiast na miejsce wysłano po trzy zastępy straży pożarnej z Wronek i Szamotuł oraz jeden z Amiki. Na miejsce udała się także wroniecka policja.

Przybyłe na miejsce zdarzenia jednostki, nie wykryły zagrożenia pożarowego pod wskazanym adresem. Po próbie skontaktowania się z osobą zawiadamiającą, ten poinformował, że pali się na ulicy Staromiejskiej. Konwój ratowników natychmiast ruszył we wskazane miejsce, jednak i tam zaskoczeni oraz zaspani mieszkańcy przyznali, że w tym miejscu się nic nie pali.

Kontakt z osobą zawiadamiającą był coraz bardziej utrudniony. Zaczęto podejrzewać, że ktoś bawi się ze służbami ratowniczymi. Nie wykluczono jednak opcji, że gdzieś może naprawdę się palić. Po wielu minutach ustalania miejsca potencjalnego zagrożenia, w końcu wszystkie zastępy ruszyły do Marianowa, a następnie do Ćmachowa. W tej ostatniej lokalizacji postanowiono zaniechać dalszych działań i zarządzono powrót do baz.

Sprawę przekazano policji, która ustala tożsamość sprawcy tego zamieszania:

W związku z fałszywymi alarmami, które miały miejsce dziś w nocy na terenie gminy Wronki, policjanci z Komisariatu Policji we Wronkach wszczęli postępowanie w sprawie o wykroczenie z art. 66 Kodeksu Wykroczeń – bezprawne wywołanie alarmu. Sprawcy takiego wykroczenia grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.informuje nasz portal sierżant sztabowa Sandra Chuda z KPP Szamotuły

Osoby, które posiadają informacje, mogące pomóc w ustaleniu osoby, która wywołała niepotrzebne czynności służb, prosimy o kontakt z Komisariatem Policji we Wronkach.