Spomasz Wronki żegna Jerzego Starzonka

W dniu 11 września 2021 roku, pożegnaliśmy na cmentarzu parafialnym we Wronkach Jerzego Starzonka, długoletniego pracownika Spomasz Wronki. Ceremonia pogrzebowa zgromadziła nie tylko rodzinę zmarłego, ale także dziesiątki osób, dla którym okazał swe dobro w długim, pełnym poświęcenia życiu.

W życiu, dla którego praca zawodowa stanowiła bardzo istotny element, dzięki czemu był filarem naszego przedsiębiorstwa nadając kierunek wielu przemianom i stając się wzorem zarządzającego produkcją fachowca. Pozostał nie tylko w pamięci tych, których prowadził, niczym ojciec, po meandrach „dobrej roboty” – pokazując najbardziej efektywne rozwiązania, ale także dobrym słowem i radą wzbudzał w swych podwładnych ambicje stawania się lepszymi pracownikami.

Urodzony w 1948 roku w Szamotułach Jerzy Starzonek pracę w Spomasz Wronki rozpoczął w 1967 r. jeszcze jako stażysta technikum mechanicznego, następnie w 1972 r. po ukończeniu Politechniki Poznańskiej, z wynikiem bardzo dobrym, otrzymał stanowisko konstruktora. Rok później, doceniony za swe zaangażowanie, objął stanowisko kierownika wydziału mechanicznego, by po kolejnym roku zostać zastępcą szefa produkcji. Następnie przez 4 lata był kierownikiem Działu Przygotowania Produkcji. W latach 1979 – 1981 wsparł swą fachowością Przedsiębiorstwo Obróbki Metali Pomet – 2, powrócił jednak do Spomaszu i w roku 1985 został zastępcą dyrektora ds. produkcji a następnie ds. technicznych, by pod koniec istnienia przedsiębiorstwa w dotychczasowej formie własności, czyli w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, pełnić również funkcję pełnomocnika syndyka – przeprowadzając nasze fabrykę przez trudny czas upadłości. Spomasz wtedy został przejęty przez francuską Grupę SFPI, która powierzyła mu stanowisko wiceprezesa zarządu w przekształcanej fabryce a później również członka zarządu i zajmował się tym, na czym znał się najlepiej, czyli produkcją. Pracował u nas aż do przejścia na emeryturę.

Oto jaki niebagatelny ślad we wspomnieniach ludzi Spomaszu pozostawił Jerzy Starzonek:

„Moja znajomość z Jurkiem datuje się od momentu jego zatrudnienia po studiach w 1972 roku, byłem wówczas pracownikiem działu kadr, a bliższa współpraca rozpoczęła się 1974 roku, wpierw na szczeblu kierowników współpracujących działów, następnie od 1991 roku jako członków kierownictwa firmy. Od 1996 roku, przez 13 lat do jego przejścia na emeryturę, byłem jego przełożonym. To długi i wystarczający okres, aby dobrze się poznać i we właściwej symetrii realizować nasz wspólny cel – utrzymać w trudnym okresie transformacji Spomasz – z tradycją jego dorobku w nowych warunkach rynkowych i własnościowych. Pracowaliśmy zgodnie razem, często kosztem naszych najbliższych, wdrażając naszą wizję firmy, nie zawsze zgodną z wolą i polityką kolejnych właścicieli. Rzadki przypadek, że w warunkach podległości służbowej można mówić także o koleżeństwie jako podstawie osiągania sukcesu.

Pasją Jurka było dążenie do sprostania nowym wyzwaniom, potrafił organizować pracowników, aby osiągać zamierzone cele. Był konsekwentnym i ambitnym przełożonym dużej grupy podległych mu pracowników. Pamiętam, jak przeżywał i angażował się w okresie historycznej szansy dla firmy, jaką stała się współpraca z amerykańskim producentem urządzeń dla branży wydobycia ropy naftowej i gazu, partnerem stawiającym przed nami potężne wyzwania organizacyjne, produkcyjne i jakościowe, związane z wdrożeniem produkcji skomplikowanych technicznie wyrobów, wymagającym opanowania nowych technologii nie stosowanych wówczas w Polsce, zmian organizacji produkcji, systemu kontroli i nowego spojrzenia na odpowiedzialność pracowników za wyniki pracy. Był dumny z efektów pracy własnej i nadzorowanego zespołu. Jego konikiem była obróbka mechaniczna, służył radą zarówno technologom jak i bezpośrednim wykonawcom w rozwiązywaniu złożonych wyzwań stawianych przez kontrahentów, którym w większości byli wymagający partnerzy zagraniczni.

Mimo absorbujących obowiązków służbowych znajdowaliśmy czas na rozmowy o naszych rodzinach, był dobrym mężem, ojcem i dziadkiem. Dumą napawał go wybór studiów przez synów kontynuujących jego fascynację inżynierską. Jego prośbę o zatrudnienie młodszego z nich -inżyniera spawalnika, potraktowałem jako rzadko spotykaną kontynuację tradycji rodzinnej już w trzecim pokoleniu (spomaszowcami byli jego ojciec i wujek).

Po przejściu na emeryturę zrealizował swoje pragnienie – stworzył produkcyjną firmę rodzinną z synami, którzy kontynuując jego dzieło pozwolą mu spokojnie odpocząć tam gdzie się udał. Koleżeńskie kontakty utrzymywaliśmy do samego końca. Często w rozmowach wracał do tematyki SPOMASZ-u, który był zawodowym sensem jego życia.”

Zbigniew Rębacz, długoletni współpracownik i były prezes Spomasz Wronki:

„Z Jurkiem znaliśmy się bardzo długo. Traktowaliśmy go jako serdecznego przyjaciela. Zawsze można było pójść do niego po poradę. Spotykaliśmy się często po pracy, aby porozmawiać na temat produkcji.

Były okresy, kiedy jako dyrektor czy prezes, wleciał na zakład i nas zrugał. Daliśmy mu przydomek Szybki. Czasem człowiek nawet nie zauważył, jak wleciał na halę, zobaczył co się dzieje i zaraz znikał. Wiedział, że ma taki przydomek i się nie gniewał. Równy chłop był. Ale nie był pamiętliwy.

Był towarzyski, bardzo nam pomagał. Traktowaliśmy Go w zakładzie, jak drugiego ojca. Kontaktowy człowiek, dobry i wyrozumiały szef. Znał nasze problemy, znał rodziny. Był jak ojciec. Zawsze pozostanie w mojej pamięci jako dobry człowiek.”

Andrzej Olejniczak – były kierownik produkcji

„Gdy się zatrudniłem, Jerzy Starzonek był dyrektorem od produkcji. Człowiek, który motywował. Motywował do pracy i do nauki. Podszedł, porozmawiał, poklepał po plecach i mówił – ty sobie nie dasz rady? Gdy zmienialiśmy maszyny na nowocześniejsze, to ludzie mieli strach, że cos pójdzie nie tak. A On, jak ojciec zawsze pomógł, podpowiedział. Mówi do mnie – jak stałem przed nową maszyną – Andrzej ty stary fachowiec, pokonasz tę maszynę. Potrafił człowieka naprowadzić i wzmocnić wiarę w siebie i swoje umiejętności. Stwarzał możliwość do rozwoju.”

Andrzej Przybysz – wieloletni pracownik wydziału obróbki skrawaniem

Fachowiec przez duże „F”, Inżynier przez duże „I”. Prawie całe życie zawodowe poświecił naszemu zakładowi, rozwijając go i tworząc coraz lepszym, a czasy nie były łatwe. Dysponując parkiem maszynowym, który nie należał do najnowocześniejszych, firma Spomasz, dzięki takim ludziom jak m.in. Jerzy Starzonek, potrafiła produkować bardzo precyzyjne urządzenia o wysokiej jakości, które znajdowały uznanie na całym świecie. Całkowicie oddany temu co robił, pasjonat, znał na pamięć każdy drobny szczegół techniczny dotyczący tego zakładu. Po dziś dzień, w wielu toczonych dyskusjach warsztatowych spotkać się można z określeniem „stara gwardia”, do czołówki której należał Jerzy ze swoją nieocenioną wiedzą i doświadczeniem, którą dzielił się z innymi.

Z fachowością Spomaszu, pochodzącą z rąk m.in. Jerzego, pierwszy raz miałem okazję spotkać się na stażu odbywanym w USA w firmie, która otrzymywała urządzenia wyprodukowane zarówno przez Spomasz jak również przez innych podwykonawców. Znamienne dla mnie było tam podejście ludzi pracujących na warsztacie oraz w dziale kontroli jakości, dla których urządzenie ze Spomaszu nie musiało być nawet sprawdzane – sam napis na maszynie „Spomasz” było gwarancją dobrego wykonania. 

Rodzina Starzonek bardzo mocno zapisała się w pozytywnych kartach historii naszej firmy. Oprócz Jerzego, nasze szeregi zasilał również ojciec Jerzego, a także i syn Michał. Trzy pokolenia fachowców z bardzo dużym oddaniem tworzyło i rozwijało naszą firmę. Pamiętam z jaką dumą i radością Jerzy wprowadzał swojego syna Michała w tajniki techniki spawalniczej, co ostatecznie zaowocowało zdobyciem przez Michała tytułu międzynarodowego inżyniera spawalnictwa a następnie pozycji Głównego Spawalnika w naszym zakładzie. Dzisiaj to on może być dumny z ojca i może rozwijać w swojej własnej firmie umiejętności otrzymane w genach.

Pragniemy podziękować Jerzemu i deklarujemy, że z zaangażowaniem i oddaniem będziemy rozwijać dobro tej firmy, o które Jerzy przez te wszystkie lata dbał.”

Wojciech Labacki, obecny prezes Spomasz Wronki:

Niech te ostatnie słowa, obietnicy złożonej przez obecnego prezesa będą naszym epitafium dla Człowieka Czynu, który swym życiem budował wielkość naszej firmy. To dzięki takim ludziom przedsiębiorstwo przetrwało najtrudniejsze chwile swego istnienia, prosperując po dzisiejszy dzień we wronieckiej rzeczywistości, nie tylko kultywując tradycję, ale będąc również miejscem pracy dla tak wielu ludzi. Cześć Jego pamięci!