Kolejnym miejscem na mapie Polski, gdzie zawitała redakcja Weszło Junior są Wronki. Większości Polski to miasto kojarzy głównie z klubem i firmą Amica, miejscowym więzieniem i siedzibą Akademii Lecha Poznań, ale jest jeszcze jedna ciekawostka związana z tym miastem. W tym samym miejscu, gdzie znajduje się poznańska kuźnia talentów, swoją siedzibę mają Błękitni Wronki – spadkobiercy Amiki. Synergia między oboma klubami jest niespotykana.
Zacznijmy od początku. Jak pewnie wszyscy wiecie w 2006 roku nastąpiła fuzja Amiki Wronki i Lecha Poznań. Od tamtego momentu piłka na szczeblu centralnym we Wronkach przestała funkcjonować. Amica jeszcze istniała, ale to było dogorywanie. W 2007 roku postanowiono reaktywować klub o nazwie Błękitni Wronki, którego głównym zadaniem było nastawienie na szkolenie młodzieży, a nie przebijanie się na szczebel centralny. Klub funkcjonował jako-tako do momentu przejęcia prezesury przez dobrze znanego w Wielkopolsce Marka Pogorzelczyka. To jego osoba jest spoiwem, dzięki czemu klub szkoli na solidnym poziomie i korzysta z obiektów Lecha. Dzięki wieloletniej znajomości z Jackiem Rutkowskim i firmą Amica, Błękitni mogą pozwolić sobie na korzystanie z bazy, jakiej większość klubów w Polsce mogłaby pozazdrościć. Dlaczego? Bo Akademia Lecha Poznań, razem z Zagłębiem Lubin w naszym rankingu ligi od kuźni zajmuje obecnie pierwsze miejsce, głównie ze względu na bazę, jaką oba te kluby posiadają.
W tym miejscu moglibyśmy was odesłać do naszego materiału filmowego z cyklu “Liga od Kuźni” z wizyty w Akademii Lecha, bo tam zobaczycie, jak wygląda szkoła, internat i boiska w Popowie, czyli miejsca, gdzie na co dzień funkcjonują Błękitni. I idzie to w parze z wynikami i z postępami. Nie jest tylko tak, że wybraliśmy się tam ze względu na imponującą bazę, ale też przyciągnęła nas Centralna Liga Juniorów, w której Błękitni rywalizują z topowymi akademiami w grupie B.
Dalszą część reportażu możecie przeczytać na stronie Junior Weszło!
Z dziennikarstwem byłem związany zanim osiągnąłem pełnoletność. Umiejętności nabywałem głównie dzięki własnej inicjatywie, ale też w lokalnych pismach. Od zawsze jestem zaangażowany w pomaganiu lokalnej społeczności. Zawsze dążę do tego, aby tworzone przeze mnie materiały były jak najwyższej jakości.