99 lat temu wronczanie ruszyli po wolność

30 grudnia 1918 o godzinie 7:00 skapitulowała niemiecka załoga zakładu karnego. Tym samym Wronki stały się wolne. W jaki sposób do tego doszło? Jaką rolę w wyzwoleniu Wronek mieli szamotulanie? Jakim bohaterstwem wykazał się sierż. Wawrzyn Rębacz? Zapraszamy do lektury fragmentu książki Czas Pamięci.

Dnia 27 grudnia 1918 roku wybuchły walki w Poznaniu. Jeszcze tego samego dnia wyzwoliły się Pniewy. 28 grudnia 1918 r. wyzwoliły się Szamotuły, gdzie utworzono 150- do 200-osobowy oddział powstańczy. W tym dniu Wydział Wykonawczy Powiatowej Rady Ludowej i Żołnierskiej wydał polecenie podległym mu Radom Ludowym, by „w swoich miejscowościach za pomocą sił własnych, a jeżeli to niemożliwe, za pomocą żołnierzy szamotulskich, którzy zawsze są do dyspozycji, rozbroić wszędzie kolonistów niemieckich i przeprowadzić rewizję za bronią wszelkiego rodzaju”. W odpowiedzi podjęto akcję w Otorowie – i co ważne dla Wronek – w Ostrorogu, w wyniku której rozbrojono wsie Kikowo, Orliczko i Nojewo.

Sytuacja Polaków we Wronkach była trudniejsza niż w innych miejscowościach powiatu. Wpływały na to trzy czynniki: większa liczba mieszkańców miasta narodowości niemieckiej, stacjonowanie żołnierzy z dywizjonu artylerii oraz dobrze uzbrojona załoga wojskowa z zakładu karnego – i co też ważne – oddziały wojskowe z niedalekiego Krzyża. Warto zwrócić uwagę, że w okresie II Rzeczypospolitej Wronki określano mianem miasta kresowego, gdyż na naszej gminie kończyły się obszary z przewagą ludności polskiej. Wszystkie te czynniki musiały wpływać na pewną ostrożność Polaków we Wronkach. Z drugiej strony presja wydarzeń w dniach 27-28 grudnia 1918 roku w Poznaniu, Pniewach, Szamotułach, Ostrorogu wzmacniały chęć szybkich działań wyzwoleńczych.




Źródła i opracowania historyczne sprzecznie przedstawiają czas i przebieg wydarzeń we Wronkach w dniach 29-30 grudnia 1918 roku. Przedstawiona niżej rekonstrukcja akcji wyzwoleńczej jest oparta na pracach: L. Galińskiego, M. Skiby, A. Hanyża, T. Grygiera i P. Matusika i pośrednio na protokołach Rady Ludowej we Wronkach. W tej sytuacji można przedstawić tylko najbardziej prawdopodobną wersję wyzwolenia Wronek w dniach 29-30 grudnia.

Podstawą tej rekonstrukcji jest ujęcie T. Grygiera, który pisał:
„Dnia 29 grudnia wyszły z Szamotuł dwa oddziały: jeden do Biedruska, a drugi do Wronek. Wronki bowiem ruszyły tegoż dnia i musiały pokonać opór miejscowych Niemców, których tam było sporo, dlatego zażądały pomoc z Szamotuł. Pomoc ta jednak nie wystarczyła i trzeba było 30 grudnia wysłać jeszcze jeden oddział”. T. Grygier w przypisach do tej pracy (63 i 64), powołał się na przedwojenne akta Dowództwa Okręgu Korpusu VII w Poznaniu, a w szczególności:
1) raport sytuacyjny z frontu zachodniego z dnia 12 marca 1919 roku,
2) akta 2 pułku strzelców wielkopolskich, pismo Rady Ludowej we Wronkach z dnia 29 grudnia 1918.

Niestety, akta DOK VII zaginęły we wrześniu 1939 roku. Tadeusz Grygier dokonał jednak wypisów z tych akt i z nich korzystał w pracy, która została opublikowana w 1962 roku. Wieczorem dnia 28 grudnia 1918 roku w Szamotułach zapadła decyzja wysłania następnego dnia oddziału do Wronek. W ujęciu Galińskiego przebieg wydarzeń we Wronkach 29 grudnia 1918 wyglądał tak: „Poznań posiłków już nie żądał; wobec tego wysłaliśmy po powrocie moim z Poznania w nocy z dnia 28 na 29 grudnia żołnierzy w sile 100 chłopa do Wronek celem rozbrojenia tamtejszej niemieckiej załogi. Wojsko przybyło specjalnym pociągiem o godz. czwartej rano do Wronek i obsadziło, stosownie do rozkładu (rozkazu – M. Ś.), dworzec. Po moim przybyciu udałem się do hotelu Gegenmantla, gdzie mieszkał dowódca załogi niemieckiej i rozkazałem mu natychmiast wydać wszelką broń. Gdy tenże opierał się, zagroziłem mu, że użyję broni. Wobec tego oddał mi całe zapasy żywności oraz wozy i konie. Zarazem rozkazałem mu w najkrótszym czasie opuścić miasto Wronki. Oprócz tego stała załoga niemiecka w sile dwudziestu pięciu ludzi i dwa kulomioty przy więzieniu.

Ponieważ więzienie jest obwarowane wysokim (wysokimi – przyp. red.) murami i dostęp do niego dość trudny, udałem się do ks. prob. Reszelskiego we Wronkach, jako do kapelana więzienia by go prosić o osobistą pomoc, ponieważ dozorcy więzienia i wojsko nie otworzyliby mi bram. Plan ten okazał się też skutecznym, gdyż na wezwanie ks. Reszelskiego otworzono nam natychmiast bramy więzienne. Dowódca stacjonowanej załogi w więzieniu oparł się wydaniu broni.




Na ostateczną propozycję, by oddał jeden kulomiot i rozpuścił połowę załogi, zgodził się dopiero po dłuższym wahaniu. Obsadziłem więc do połowy tą samą liczbą więzienie moimi ludźmi dając im zarazem rozkaz, ażeby na dzień następny rozbroili pozostałą jeszcze część załogi niemieckiej w sile 12 ludzi, co też żołnierze moi uczynili i udało im się następnego dnia niemców (tak w oryginale – M. Ś.) wyrzucić.

Tego samego dnia zwołaliśmy we Wronkach z prezesem „Sokoła” p. Sokołowskim wiec agitacyjny. Z. Orłowski też wspomina, że „Sokół”, którym dowodził sierż. Błażejewski, rozbroił w dniu 29 grudnia 1918 roku niemiecką załogę wojskową i załogę więzienia. Z oddziałem Galińskiego prawdopodobnie współdziałał Błażejewski wraz ze swoim „Sokołem”, gdyż trudno sobie wyobrazić, aby 100-osobowy oddział z Szamotuł przez kilka godzin przebywał we Wronkach, bez żadnej reakcji patriotów polskich z naszego miasta. Poza tym T. Grygier wyraźnie zaznacza o akcji wronczan w dniu 29 grudnia 1919 (1918 – przy. red.) r. Warto zauważyć, że (w – przy. red.) dniu 29 grudnia 1918 powstało we Wronkach koło PCK.

Widocznie Polacy we Wronkach nie czuli się jeszcze wystarczająco silni, aby samodzielnie rozbroić całkowicie niemiecką załogę zakładu karnego; dlatego poprosili o dodatkowe wsparcie z Szamotuł, wieczorem 29 grudnia 1918 roku. Posłaniec przyjechał z wiadomością, że Tajny Komitet pp. Błażejewskim, Kowalczykiem, Lewandowskim, Woźnym i Fąferkiem (czyli oddział „Sokoła” wronieckiego) planują rano rozbroić załogę artyleryjską i zakład karny i proszą o pomoc. Z Szamotuł Zygmunt Ciesielczyk wysyła 60-osobowy oddział do Wronek na czele z Władysławem Wilhelmim. Przybyli oni do Wronek pociągiem towarowym wczesnym rankiem. Wroniecki oddział „Sokoła” rozbroił dywizjon artylerii i udał się pod więzienie. Oddział niemiecki szykował się do walki. W tym momencie przybyli powstańcy z Szamotuł. Rozpoczęły się rozmowy z podoficerem niemieckim, który dowodził grupą niemiecką. Bohaterskim czynem popisał się sierż. Wawrzyn Rębacz z Szamotuł, który według Skiby: „podszedł do stojącego gotowego do strzału kulomiotu, wziął go najspokojniej pod pachę i wyniósł na automobil powstańców, stojący przed więzieniem”.

A. Hanyż zauważa, że Rembacz wyniósł dwa ckm, a nie jeden. W każdym razie niemiecki dowódca załogi więziennej skapitulował i Wronki 30 grudnia 1918 o godzinie 7.00, były wolne. Przejęto spore uzbrojenie z dywizjonu artylerii, kilka ckm-ów, kilkadziesiąt karabinów, które zostały podzielone pomiędzy powstańców z Wronek i z Szamotuł.




We Wronkach komendantem miasta został F. Sokołowski, komendantem załogi w sile kompanii – W. Błażejewski, któremu pomagali dowódcy plutonów: Fąferek, Kowalczyk, Lewandowski i Woźny.

Z polecenia jeszcze Galińskiego dworzec we Wronkach obsadził Franciszek Ferfet z oddziałem 50-osobowym z Szamotuł. Pozostał on jeszcze we Wronkach kilka dni. Powstańcy z Wronek i Szamotuł rozpoczęli wyzwalać miasto nad Wartą w dniu 29 grudnia, a zakończyli 30 grudnia 1918 roku. Po wyzwoleniu Wronek utworzono biuro werbunkowe dla ochotników, którzy zamierzali wstąpić do oddziałów powstańczych. Ulokowano ich na ówczesnej ul. Ogrodowej (późniejsza św. Jadwigi), trochę później biuro znajdowało się w Hotelu Kammlera.”

Na pamiątkę tych wydarzeń mieszkańcy Wronek, chcący oddać hołd bohaterom tamtych czasów, spotykają się przy pomniku poświęconemu między innymi Powstańcom Wielkopolskim. Symboliczne biało-czerwone wiązanki, race oraz Mazurek Dąbrowskiego powodują, że pamięć o nich wciąż jest żywa.

Fragment ze stron 35-39 z książki „Czas Pamięci” wydanej w 2008 roku.