Błękitni nie poskromili Lwów, bez bramek we Wróblewie

Błękitni Wronki odnieśli drugą porażkę z rzędu. Tym razem za mocni dla wronieckiego zespołu okazali się zawodnicy Pogoni Lwówek. Natomiast we Wróblewie emocji nie brakowało, ale zabrakło niestety bramek.

 

tabela-12kwietnia

fot. 90minut.pl/ Z każdą kolejką, czołówka tabeli coraz bardziej się wypłaszcza


Błękitni nie poskromili Lwów
Zespół prowadzony przez Fabiana Myszkowskiego od pierwszego gwizdka sędziego starał się narzucić własny styl gry. Natomiast gra gości ograniczała się do kontrataków. Najgroźniejszą sytuację Błękitni wykreowali sobie tuż przed przerwą. W sytuacji sam na sam Kacper Kikut uderzył jednak prosto w bramkarza.

Bramka dla gości, jak się okazało jedyna tego dnia, padła chwilę po zmianie stron. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka spadła na głowę niepilnowanego gracza Pogoni, a ten umieścił piłkę w siatce. Po tym trafieniu zawodnicy gości zamurowali dostęp do własnej bramki. Ataki gospodarzy okazały się nieskuteczne i trzy punkty pojechały do Lwówka. Błękitni pozostają w 2015 roku bez strzelonej bramki i tracą do prowadzącej Spójni Strykowo już pięć punktów.

 

Kliknij na zdjęcie, aby przejść do galerii.

 blekitni-czarni-12-kwietnia

 

Bez bramek we Wróblewie
Na przeciwnym biegunie znajdują się natomiast zawodnicy Czarnych Wróblewo, którzy w tym roku nie stracili bramki. Na niekorzyść dla kibiców, w niedzielę w ogóle ich nie zobaczono. Brak trzech punktów w meczu, z okopującym dolne rejony ligowej tabeli Sokołem Rakoniewice, we Wróblewie został przyjęty z niedosytem.

Emocji jednak nie brakowało. Dwukrotnie, piłkarze gospodarzy trafiali w słupek bramki rywali. W pierwszej połowie uczynił to Bartłomiej Graczyk, który w drugiej części spotkania z powodu urazu już nie zagrał. Po zmianie stron, uczynił to Marcin Chorzępa. Wróblewianie zdołali umieścić piłkę w siatce, jednak arbiter liniowy dopatrzył się pozycji spalonej strzelającego Krystiana Remisza. Po drugiej stronie boiska również było gorąco. W pierwszej sytuacji świetnie interweniował występujący wyjątkowo w bramce Tobiasz Konieczny, a w drugiej piłkę dograną na piąty metr, wślizgiem przeciął Kamil Jaksz, po czym Szymon Anioł – dalekim wykopem -oddalił zagrożenie.

 

Kliknij na zdjęcie, aby przejść do galerii.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA