Spray nie czyni Cię artystą! [FELIETON]

Już dawno we Wronkach pojawiły się napisy związane z kibicowską rywalizacją. Nie licząc wątpliwej jakości „dzieł sztuki” na budynku Wronieckiego Ośrodka Kultury i jednego z bloków przy ul. Niepodległości, właściwie mi one nie przeszkadzały. Do czasu. Kilka dni temu zobaczyłem nowy napis w bardzo reprezentatywnym miejscu Wronek, na murze przed Biblioteką Publiczną.

Graffiti jest niewątpliwie jednym z najważniejszych elementów sceny kibicowskiej. Kibice chcą by ich hasła, symbole były widoczne na ulicach miast. Najczęściej klubowe prace wykonują ludzie związani z sekcjami kibicowskimi, których dzieła powstają za zgodą właściciela. Często takie prace stają się ważnym elementem miejskiego krajobrazu. Wiele z nich wygląda naprawdę okazale. Wrażenie robi rozmach i dokładność niemal w każdym detalu. Niestety, nie tylko takie graffiti widnieją na miejskich murach. Osobiście uważam, że są one nawet w zdecydowanej mniejszości. We Wronkach graffiti z prawdziwego zdarzenia nie ma żadnego, a bazgrołów na murach co nie miara…

Samo „zdobienie” miasta różnego rodzaju napisami jest bardzo nieestetyczne, ale właściwie niegroźne. Tagi, czyli malowane sprayem lub flamastrem hasła lub podpisy autorów znajdują się praktycznie wszędzie. Nie widziałem jeszcze miasta, którego stałym elementem miejskiego artyzmu nie są bazgroły na murach. Najczęściej problem ten dotyczy starych brzydkich murów, mało uczęszczanych miejsc czy opuszczonych lokali mieszkalnych. Niestety, nie tylko. Coraz częściej młodzi ludzie tagują miejsca, które są swoistą wizytówką. Wiąże się to z tym, że są to miejsca skupiające wokół siebie sporą liczbę ludzi i wiele osób może zobaczyć ich „dzieło”. W naszym mieście łupem wandali (inaczej nazwać tego nie można) padł budynek Wronieckiego Ośrodka Kultury i blok przy ulicy Niepodległości. Zapewne jest tego więcej, nie przeszukiwałem całego miasta w poszukiwaniu udokumentowanej na murze/budynku głupoty.


Szczytem głupoty są jednak napisy zawierający wulgaryzmy z kretyńskim przesłaniem. A jeśli do hasła „H*j w dupe policji” (pisownia oryginalna, co widać na zdjęciu) dodamy bliskość wronieckiej biblioteki, to nasuwają się dwa wnioski:
– młodzi ludzie będą często oglądać haniebną „twórczość” i być może się nią zainspirują,
– szkoda, że autor nie wszedł do środka, aby przejrzeć słownik ortograficzny.

Tobiasz Chożalski