Wywiad z Jakubem Tomkowiakiem, siedemnastoletnim snajperem Błękitnych Wronki

Już jutro czekają nas piłkarskie emocje związane z Derbami Powiatu Szamotulskiego. W rozgrywkach klasy okręgowej, na stadionie w Szamotułach, miejscowa Sparta podejmie Błękitnych Wronki. Obydwa kluby po początkowych problemach, obecnie są na fali wznoszącej. Początek meczu na stadionie przy ul. Sportowej o godzinie 16:00.

Ale to dopiero przed nami. Udało mi się przeprowadzić wywiad z Jakubem Tomkowiakiem. W dwóch ostatnich meczach zdołał wpisać się pięć razy na listę strzelców oraz parokrotnie asystować przy bramkach kolegów. Jakub, ma 17 lat i uczęszcza do liceum ogólnokształcącego ze swojego rodzinnego Międzychodu.

Karol Grajewski: Kuba, pięć bramek w dwóch ostatnich meczach, a do tego asysty. Awans z rezerwowego na podstawowego zawodnika. Jak sam siebie oceniasz po początku sezonu?
Jakub Tomkowiak: Na pewno ciesze się z tego faktu ze strzeliłem pięć bramek w dwóch ostatnich i że mogę grać w podstawowym składzie takiej drużyny w której grają bardzo dobrzy zawodnicy, a może i jedni z najlepszych w tej lidze.
Jak oceniam początek sezonu? Powiem ze jestem zadowolony ze swojej postawy w ostatnich trzech meczach, można powiedzieć że w tym sezonie wprowadziłem się lepiej niż w poprzednim. Kiedy debiutowałem w seniorskim zespole, może wynika to z innego stylu gry jakim mam grać u trenera Dyzerta, niż w poprzednim sezonie u trenera Małeckiego, może to jest ten plus mojej wysokiej, ale nie najwyższej formy.

K.G.: Jak trafiłeś do Błękitnych Wronki, skoro mieszkasz w oddalonym o 30km Międzychodzie?
J.T.: W czasie gimnazjum powiedziałem sobie ze chce spróbować sił w innym klubie niż Warta Międzychód. Byłem na testach we Warcie Poznań, ale coś mnie odrzuciło.
Więc mama zadzwoniła do dalszego członka rodziny mieszkającego we Wronkach, działającego w strukturach Amiki. Podsunął pomysł grania we Wronkach, ponieważ miała zostać utworzona na nowo klasa sportowa i postanowiłem spróbować i tak o to trafiłem do Błękitnych.

K.G.: Jak wyglądały Twoje początki we Wronkach?
J.T.: Oj, debiut w barwach pierwszego zespołu Błękitnych wypadł mi całkiem nieźle. Dostałem szanse od początku drugiej połowy i wydaje mi się ze pokazałem się z dobrej strony.
Zaliczyłem asystę i strzeliłem bramkę, która nie została zaliczona z powodu spalonego. Jak się później okazało, którego nie było. Czułem niewielki stres, ale ogólnie to było całkiem nieźle.

K.G.: Jak Cię na początku przyjęli zawodnicy i trener?
J.T.: Normalnie, nie było jakiegoś odrzucenia. W zespole była i jest fajna oraz przyjazna atmosfera także bez problemu się zaaklimatyzowałem.
Trener, z kolei widział mnie na treningach w juniorach i nie liczyłem, że aż tak szybko da mi szanse i postawi na mnie i innych juniorów w pierwszym zespole.

K.G.: Gdy wiedziałeś, że w końcu dostaniesz szansę, co sobie powiedziałeś?
J.T.: Pomyślałem sobie, że muszę tą szansę wykorzystać jak najlepiej i dać z siebie wszystko. Teraz są tego widoczne efekty, w ostatnich meczach występuje w podstawowym składzie.

K.G.: Po niemrawym początku sezonu, zaczynacie z meczu na mecz grać coraz lepiej. Jak sądzisz zdołacie coś ugrać?
J.T.: Niemrawy początek może wynikać z tego, że nie byliśmy dobrze zgrani. W ogóle na boisku w Przyprostyni każdej drużynie gra się ciężko.
Tak, mam nadzieje ze jesteśmy w stanie coś ugrać, gramy coraz lepiej i jesteśmy w stanie powalczyć o najwyższe cele.

K.G.: Już jutro kolejny mecz – Derby Powiatu. Jaki obstawiasz wynik i ile strzelisz bramek?
J.T.: Nie grałem nigdy w derbach Powiatu Szamotulskiego nie mam pojęcia co mnie czeka. Nie chce tutaj nic obstawiać, zobaczymy jutro jak się mecz ułoży. Ja postaram dać z siebie wszystko i poprowadzić drużynę do zwycięstwa.

K.G.: No to powodzenia jutro. Oczywiście życzę zwycięstwa i jak najlepszej gry. Na zakończenie, chcesz dodać coś od siebie? Podziękować, pozdrowić?
J.T.: Chciałbym bardzo podziękować za to ze trener dał mi szanse i nie boi się mnie wystawiać w wyjściowym składzie. Chciałbym również pozdrowić moją całą rodzinę i kibiców Błękitnych, żeby się starali przyjeżdżać te kilka kilometrów do Popowa i wspierać Jedyną Wroniecka drużynę seniorską.
Myślę ze kiedyś powrócimy na Stadion przy ulicy Leśnej, aby kibice mogli nas oglądać na tym pięknym obiekcie, nie pokonując przy tym żadnych kilometrów tylko przejść się spacerkiem z całą rodziną.
Chciałbym jeszcze pozdrowić koleżankę, którą namawiam na przyjechanie na każdy mecz w Popowie, ale jest jej ciężko ogarnąć transport żeby chociaż raz przyjechać.

Karol