Pierwsze zwycięstwo w sezonie Błękitnych Wronki

Huragan Łomnica, gra o kilka kilometrów oddalonym Zbąszyniu na podobnej zasadzie co Błękitni Wronki w Popowie. Na ten mecz piłkarze MKS-u musieli się udać bez kilku podstawowych zawodników, Julesa Sambou, Karola Kikuta, Macieja Stachowiaka i Grzegorza Raszewskiego. Jednak nie przeszkodziło to gościom strzelić czterech bramek, samemu nie tracąc żadnej.

Mecz z beniaminkiem ligi okręgowej wydawał się idealną okazją do odblokowania się drużyny. Dotychczasowym dorobkiem Błękitnych był jeden punkt i jedna bramka. Dająca remis w pierwszym meczu, w ostatniej akcji i z rzutu karnego. Tym razem piłkarze nie zawiedli trenera i sympatyków, wygrywając pewnie i w dobrym stylu.

Błękitni Wronki:
M. Disterheft (M. Siuda) – Ł. Najdek, F. Myszkowski, Ł. Kowalski, S. Baranowski – T. Paul, P. Małecki, S. Anioł, R. Barłóg – P. Szała, Ł. Majchrzak.

Już w piątej minucie piłkarze gości mogli udowodnić, to że są znacznie lepszym zespołem. I to udowodnili, dobrym podaniem Łukasz Majchrzak obsłużył Przemka Małeckiego, który oddał kąśliwy i niezbyt mocny strzał. Jednak piłka spłatała figla bramkarzowi, nie zdołał złapać jej, odbiła się wręcz od niego i wpadła do bramki. Nie wiemy komu ten gol zaliczyć, czy kapitanowi Błękitnych czy jako bramka samobójcza bramkarzowi.

Pięć minut później mogłoby być 1:1, większość roboty wykonali jednak obrońcy MKS-u, jeden z nich podał za lekko do bramkarza, jednak ten ostatni okazał się szybszy od napastnika gospodarzy i uratował sytuację wybijając piłkę na aut. W 20 minucie, kolejną asystę mógł zaliczyć Łukasz Majchrzak, znalazł w polu karnym Przemysława Szałę, ten zdołał się obrócić z piłką między dwoma obrońcami, jednak jego strzał po ziemi okazał się niecelny, mijając w niewielkiej odległości bramkę Huraganu.

Dziesięć minut później było już 0:2, kiedy to biegnący prawą stroną, jeden z najszybszych skrzydłowych w lidze, jeśli nie najszybszy – Tomasz Paul idealnie przerzucił piłkę na lewą stronę, dopadł do niej schodzący z lewego skrzydła Robert Barłóg, wpadł z piłką w pole karne i pewnym strzałem przy prawym słupku dał gościom dwubramkowe prowadzenie.

W 34 minucie mogło być już 0:3, kiedy to ze szpicy do piłki wyszedł Przemek Szała, zabrał się z nią w kierunku bramki rywali, szarżował między dwoma obrońcami mając ich, jednak nieczysto uderzył w piłkę, a jego strzał powędrował w znacznej odległości od lewego słupka bramki. W międzyczasie ten sam zawodnik miał ogromne pretensje, zresztą słuszne, kiedy to sędzia nie odgwizdał ewidentnego karnego na naszym napastniku.

Zbyt pretensjonalne reakcje dały swój owoc w 44 minucie, kiedy Przemek Szała po odgwizdanym spalonym umieścił piłkę w siatce, za co sędzia ukarał go żółtą kartką. Wcześniej żółtą kartką ukarany został zawodnik gości, kiedy to brutalnie sfaulował innego Przemka grającego w Błękitnych, tym razem Małeckiego.

Do drugiej połowy piłkarze gospodarzy przystąpili z jedną zmianą. Tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania żółtą kartką w drużynie Błękitnych został ukarany Robert Barłóg, za brzydki faul z tyłu.

Przemysław Szała w 52 minucie przeprowadził dobrą akcję, zdołał dobiec do za mocnego podania, ruszył z narożnika boiska w kierunku pola karnego rywali, minął bez problemów dwóch rywali i chciał podać, jednak piłka padła łupem bramkarza. Kilkanaście sekund później ponownie Szała, znalazł się w dobrej sytuacji, jednak jego strzał z pola karnego minął prawy słupek bramki. W 58 minucie ponownie Szała! Po krótkim rozegraniu rzutu wolnego, w polu bramkowym odnalazł się nasz napastnik, jednak strzał trafił tylko w boczną siatkę. Było coraz bliżej…

W 59 minucie boleśnie sfaulowany został Robert Barłóg, pomocy musiał udzielić mu masażysta. W tym czasie doszło do zmiany w drużynie Huraganu. Do rzutu wolnego podszedł, dysponującym dobrym uderzeniem z daleka Szymon Anioł. Rzut wolny miał miejsce z podobnego miejsca co poprzedni, tym razem nie zdecydowano się na krótkie rozegranie. Anioł uderzył bezpośrednio na bramkę, jego mocnego strzału nie zdołał nawet dotknąć bramkarz. I po pięknym strzale obok bliższego słupka bramki było już 0:3 dla Błękitnych!

To co nie udało się Przemkowi Szała w poprzednich akcjach udało się zrobić dwie minuty po trzeciej bramce. Akcja Przemków, kiedy to Małecki z narożnika boiska podał płasko do Szały, piłkę wzrokiem odprowadził bramkarz, a nasz napastnik nie miał problemu z umieszczeniem piłki w pustej bramce stojącej na przeciw niego. Oby tym trafieniem, król strzelców 4 ligi zeszłego sezony, zdołał otworzyć worek z bramkami.

Kiedy wynik był pewny i nic teoretycznie nia miało prawa się zmienić, trener Błękitnych Sławomir Dyzert dał okazję do ogrania się juniorom. W 65 minucie doszło do zmian w obydwu zespołach. W drużynie Błękitnych za Tomasza Paula na boisku pojawił się Dawid Werda. Który mógł zaliczyć wejście smoka, jednak jego strzał w dwie minuty po wejściu na plac gry poszybował ponad bramką, asystę zaliczyć mógł strzelec czwartej bramki Przemek Szała. Chwilę potem kolejną zmianę przeprowadził trener Błękitnych, za Łukasza Majchrzaka wszedł Adrian Janaszek. Kolejna zmiana nastąpiła w 74 minucie kiedy to za Szymona Baranowskiego wszedł Maciej Pawlak, a pięć minut później trener Błękitnych wykorzystał ostatnią zmianę, z boiska zszedł bramkarz Maciej Disterheft, a w jego miejsce wszedł Michał Siuda. Który do końca meczu nie miał zbyt wiele pracy, dopiero w 88 minucie miał okazję się wykazać, kiedy to gospodarze oddali drugi strzał w meczu. Do dośrodkowania z rzutu różnego wyskoczył zawodnik rywali Błękitnych i głową skierował piłkę w kierunku bramki, jednak ta przeszła obok bramki.

Do końca meczu już się nic ciekawego nie wydarzyło. Drużyna Błękitnych wygrała zasłużenie i do Wronek wracała w równie dobrych nastrojach co w drodze na mecz. Wynik w pełni odzwierciedla przebieg spotkania, jednak piłkarze MKS-u nie ustrzegli się prostych błędów czy strat piłki. Jednak wierzmy, że z czasem i takie coś zniknie. Wśród tak dobrze działającej maszynie jakim w tym meczu była drużyna gości, musimy wybrać ten najlepszy tryb. Nie wspomnieliśmy o nim w redakcji, a to dlatego że podczas opisywanych akcji nie uczestniczył. Jest obrońcą, a ta formacja w tym meczu działa bardzo dobrze, nie dopuszczając przeciwnika do akcji. Dlatego to zawodnik tej formacji według nas zasłużył na miano najlepszego zawodnika Błękitnych, został nim Łukasz Najdek. „Najdi” grał na środku obrony, wiele razy pokazując że jest pewnym elementem drużyny. Grał bardzo solidnie nie pozostawiając przeciwnikom złudzeń.

Na następnie spotkanie piłkarze Błękitnych Wronki udadzą się w to samo miejsce. Tym razem w Zbąszyniu zmierzą się z tamtejszą Obrą, która w niedzielę uległa Świtowi w Piotrowie 3:1. Początek meczu o 16:00.