W sprawie wydarzeń w Białymstoku słów kilka

Stawiając postulat adopcji dzieci przez pary homoseksualne wiceprezydent Warszawy dokonuje moim zdaniem pewnej formy agresji wobec akceptowanej społecznie instytucji. Zaczyna nakręcać pewną spiralę. Na końcu której ta agresja jest zwielokrotniona po stokroć. Są kamienie, wyzwiska i wulgaryzmy drugiej strony w Białymstoku. Pod płaszczykiem obrony chrześcijaństwa i Ewangelii.

Ponieważ od wczoraj w internecie trwa gorąca dyskusja w sprawie Parady Równości w Białymstoku, pozwolę sobie i ja zabrać głos w tej sprawie. 

Po pierwsze: każda agresja, niezależnie od tego, na jakie zjawisko jest reakcją jest czymś absolutnie niedopuszczalnym i godnym potępienia. Rzucanie kamieniami czy lżenie kogokolwiek i to jeszcze w przekonaniu, że broni się chrześcijaństwa, jest jakimś absurdem. 

Po drugie. Tym ze strony duchowieństwa i katolików świeckich, którzy to popierają, pragnę zwrócić następującą uwagę. Otóż uwaga ta sprowadza się do prostego stwierdzenia, że choć akty homoseksualne są dla Kościoła i katolików – a więc i dla mnie – moralnym złem i nie należy tego przemilczać, to Kościół jest posłany także do osób homoseksualnych. A jakoś nie widzę ze strony ludzi Kościoła spokojnej zachęty, wobec tych osób, do zmiany stylu życia… Popieranie tego co się stało w Białymstoku nie jest zachętą do tego z całą pewnością. 

Wreszcie po trzecie i ostatnie. Pamiętam, jak jako radny Miasta Poznania, w roku 2004, podpisałem petycję z prośbą do prezydenta Ryszarda Grobelnego, aby odmówił przyjęcia zawiadomienia o takim Marszu. Aby się na niego po prostu nie zgodził. Dziś podtrzymuję swoje zdanie w tej sprawie. Dlaczego? 

Bo to wtedy mówiłem, że choć uczestnicy tych Marszów wtedy po prostu spokojnie sobie szli, to to jest tylko początek. Wtedy wielu mówiło, że do takich scen podczas Marszu w Równości jak na Zachodzie w Polsce nigdy nie dojdzie. Minęło parę lat i już mamy choćby parodię procesji Bożego Ciała. Nie to jest jednak najważniejsze. Najważniejsze jest to, że mówiłem także wtedy iż agresja rodzi agresję. I że czynienie ze spraw ludzkiej seksualności i sposobu jej przeżywania przedmiotu manifestacji publicznych łamie pewien konsensus, w ramach którego, sprawy ludzkiej płciowości są sprawami intymnymi i prywatnymi właśnie. I że łamanie tego konsensusu, uważam za pewnego rodzaju agresję ze strony tych, którzy ten konsensus chcą złamać, wobec tych, którzy chcą go utrzymać. Jest także agresją pod adresem Konstytucji, która jasno definiuje instytucję małżeństwa. 

Kilka lat temu to były spokojne marsze, dziś wiceprezydent Warszawy wprost mówi, że ich końcowym celem jest prawo do adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. I taką wypowiedź trudno mi zinterpretować inaczej, niż jako formę agresji wobec chronionej konstytucyjnie instytucji rodziny. Stawiając postulat adopcji dzieci przez pary homoseksualne wiceprezydent Warszawy dokonuje moim zdaniem pewnej formy agresji wobec akceptowanej społecznie instytucji. Zaczyna nakręcać pewną spiralę. Na końcu której ta agresja jest zwielokrotniona po stokroć. Są kamienie, wyzwiska i wulgaryzmy drugiej strony w Białymstoku. Pod płaszczykiem obrony chrześcijaństwa i Ewangelii.

Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/

Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl