Zatrzymanie prawa jazdy jest nie do końca sprawiedliwe…

… przynajmniej według mojej oceny. Kilka dni temu, czy to w prasie lokalnej, czy kawałku internetu, dotyczącego naszego fyrtla, gruchnęła wieść, że zatrzymano pierwsze prawo jazdy na podstawie zaostrzonych taryfikatorów kar dla kierowców. Nie jestem jednak przekonany czy kara w postaci odebrania prawa jazdy jest sprawiedliwym rozwiązaniem.

22 maja szamotulska drogówka, pełniąca swoje obowiązki w Pęckowie, zatrzymała 32-letnią mieszkankę gminy Wronki. Wynik radarowej kontroli prędkości wykazał, że ta w miejscu zabudowanym pędziła 109 kilometrów na godzinę.

Czy pomiar był zgodny z rzeczywistością, nie jest tematem tego felietonu. Ktokolwiek jednak miał okazję oglądać dziennikarza obywatelskiego, prowadzącego kanał na Youtube o dźwięcznej nazwie TVBigos lub czytać doniesienia medialne na temat radarów Iskra, będącego na wyposażeniu Policji, może zwątpić w rzetelność dokonywanych pomiarów.

Żeby było ciekawiej, ostatnie doniesienia medialne wskazują, że mandaty na ich podstawie mogą być nie do końca zgodne z prawem.

Wracając do mieszkanki gminy Wronki. W następstwie wykroczenia zostało jej odebrane prawo jazdy na okres 3 miesięcy, nakazano zapłatę mandatu karnego w wysokości 500 zł oraz przyznano 10 punktów karnych.

Napiszę to, żeby było jasne – jestem absolutnym zwolennikiem przestrzegania kodeksu ruchu drogowego. Nie namawiam nikogo do łamania reguł poruszania się pojazdem, czy to samochodowym, czy też jednośladem.

Zmieńmy jednak na chwilę punkt widzenia i zastanówmy się nad kilkoma sprawami. Co jeżeli możliwość kierowania pojazdem jest warunkiem koniecznym, aby móc zarabiać na życie? Odebranie prawa jazdy na 3 miesiące oznacza w najlepszym wypadku wymuszone bezrobocie na czas właśnie 3 miesięcy lub stratę pracy w tym gorszym scenariuszu.

A co w przypadku „konieczności wyższej”? W przypadku, gdy wieziemy do szpitala bliską nam osobę, której stan zdrowia nagle się pogorszył? W obecnej egzekucji prawa nie ma takiego czegoś jak uwzględnienie dodatkowych okoliczności. Zatrzymanie prawa jazdy odbywa się na drodze administracyjnej – krótko mówiąc z automatu. Obywatel nie ma możliwości się obronić.

Dodatkowo mamy sytuację podwójnego karania kierowcy. Nie dosyć, że odbierane jest prawo jazdy to jeszcze nakładany jest mandat i punkty. To przeczy zasadzie proporcjonalności, którą powinna nam gwarantować Konstytucja.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka w wywiadzie dla bezpłatnego dziennika „Metro” mówi właśnie o tych dwóch przypadkach. HFPC sądzi, że te argumenty mogą przeważyć w wyroku sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy mogliby stwierdzić, że nowe, zaostrzone kary są niekonstytucyjne.

1280px-Mandat_PL-1

Pomimo tych wątpliwości według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ponad połowa Polaków opowiada się za odbieraniem prawa jazdy za rażące naruszenia przepisów.

A jeżeli ktoś musi jeździć to jest wielce prawdopodobne, że wsiądzie „za kółko” nawet nie posiadając ważnego dokumentu, uprawniającego do kierowania pojazdem. A co w takim wypadku grozi kierowcy? Komenda Powiatowa Policji w Szamotułach przypomina:

(…) dla każdego kierowcy, któremu zatrzymano prawo jazdy, ujawnienie faktu ponownego kierowania pojazdem w powyższym 3-miesięcznym okresie, oznaczałoby wydłużenie tego okresu do 6 miesięcy. Kolejnym etapem byłoby cofnięcie uprawnień do kierowania pojazdami, a aby je odzyskać należy spełnić wszystkie wymagania stawiane osobie po raz pierwszy ubiegającej się o uprawnienie do kierowania pojazdami. Dodatkowo przypominamy, że osoby, które dopuszczą się kierowania pojazdem, dla którego stosowne uprawnienie zostało im wcześniej cofnięte w drodze decyzji administracyjnej wydanej przez właściwego starostę, popełnią przestępstwo określone w nowym art. 180a kodeksu karnego.KPP Szamotuły

Jeszcze gorzej, jeżeli przekroczenie prędkości było spowodowane przeoczeniem znaku ograniczenia prędkości lub pośpiechem. Odebranie prawa jazdy okazuje się gorzką nauczką, nawet jeżeli na co dzień nigdy nie przekraczamy prędkości.

No dobra. Jestem w stanie się zgodzić, że bardzo trudno „przypadkowo” przekroczyć dozwoloną prędkość o 50 kilometrów na godzinę. Obawiam się jednak, że nowe przepisy ułatwią „polowanie” na kierowców nie zwalniających na 500 metrowych odcinkach prostej drogi, oznaczonych jako teren zabudowany. Wszak takie działanie jest o wiele wygodniejsze, a przede wszystkim tańsze niż wyprowadzenie ruchu drogowego obwodnicą z dala od centrów miast.

I żeby nie wyjść na gołosłownego, ostatnio wypłynęły na światło dzienne dokumenty dotyczące mandatów. Przemilczę już temat oczekiwań, że w tym roku ukaranych zostanie co najmniej tyle samo kierowców i pieszych co rok wcześniej.

Bardziej zainteresował mnie fragment dotyczący planowanych inwestycji drogowych. Te finansowane z Krajowego Funduszu Drogowego odcinki dróg mają powstawać między innymi z pieniędzy pozyskanych na podstawie mandatów przyznanych kierowcom. Jaka jest rzeczywistość? W tym roku powstanie 0 (ZERO) kilometrów dróg 2+1, a w 2016 zaplanowano… wybudowanie 10 kilometrów nowych dróg.

Czytając recenzje na temat przyjętych zmian w prawie natknąłem się na wywiad z jednym z rzeczników Policji, który powiedział ciekawą rzecz. Bardzo chwalił zachowanie kierowców. Powiedział, że kierowcy bacznie zwracają uwagę na wskazówkę prędkościomierza i starają się nie przekraczać dozwolonej prędkości.

No właśnie czy zamiast zwracać uwagę, czy na jezdnię nie wtargnął pieszy lub ulubionym zwyczajem rowerzystów nie zsiadają oni z rowerów po wewnętrznej stronie jezdni, kierowca rzeczywiście powinien skupiać się na wskazówce prędkościomierza?