Wyrzucam sobie, że kiedy dzwonił do mnie w poprzedzający ten dramat czwartek, nagrywając mi się na sekretarkę, nie zdążyłem do niego oddzwonić. Teraz już tego nie zrobię, ale na pamiątkę po nim zostały mi te właśnie nagrania.
Idąc za sugestią gospodarzy Salonu24, pozwolę sobie i ja wspomnieć ten ponury dzień 10 kwietnia 2010 roku.
O katastrofie prezydenckiego samolotu dowiedziałem się w kościele poznańskich Franciszkanów. Przyszedłem tam, bo mój przyjaciel – polski kapłan pracujący w Amsterdamie – miał odprawić prywatną Mszę świętą poza rozkładem. Kończyła się poprzednia wedle normalnego grafiku. Rozdawano komunię. Zadzwonił telefon – jakaś kobieta zaczęła rozmawiać. Z oburzeniem zacząłem rozglądać się na boki – gadać przez telefon podczas mszy – co za brak poszanowania sacrum – myślałem.
Po chwili ta kobieta podeszła do mnie z płaczem: w katastrofie samolotowej w Katyniu zginęli prezydent Kaczyński i Jaruzelski – powiedziała (tu pomyliła kwestię dyskusji o wspólnym locie prezydenta z generałem do Moskwy na 9 maja – zwyczajna zbitka 2 informacji). Co za dziwna sytuacja pomyślałem. Razem mieliby zginąć Kaczyński z Jaruzelskim? W Katyniu? Jakiś znak Opatrzności?
Zadzwoniłem do rodziców, mówiąc, że jest jakaś masakra. Nic nie wiedzieli. Włączyli telewizor. W pół godziny potem miałem możliwość uczestniczyć pewnie w jednej z pierwszych Mszy Świętych odprawionych za ofiary katastrofy. W jej trakcie moja myśl pobiegła do prezydenckiego ministra Pawła Wypycha z którym byłem zaprzyjaźniony. Wiedziałem, że latał z prezydentem we wszystkie podróże zagraniczne. I że skoro wszyscy zginęli to pewnie także i on znajdzie się wśród ofiar.
Tak też się stało. Wyrzucałem sobie, że kiedy dzwonił do mnie w poprzedzający ten dramat czwartek, nagrywając mi się na sekretarkę, nie zdążyłem do niego oddzwonić. Teraz już tego nie zrobię, ale na pamiątkę po nim zostały mi te właśnie nagrania. Jest to moja osobista pamiątka z historycznego już dramatu smoleńskiego.
Kilka słów o Pawle. Był niezwykle kompetentnym urzędnikiem, sprawdzającym się na każdym stanowisku. Czy to jako Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, czy jako prezes ZUS, czy wreszcie jako prezydencki minister. Zawsze energiczny, dobrze zorganizowany, potrafiący poradzić sobie w każdej sytuacji. Przy tym bezpośredni, dowcipny, inteligentny. Polska straciła jednego z najlepszych specjalistów od polityki społecznej. Ale cóż … Pewnie Pan Bóg miał wtedy u siebie też jakieś społeczne problemy do rozwiązania. Paweł na pewno je rozwiązał …
Tekst ten (pod innym tytułem) ukazał się na moim blogu w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej… (https://www.salon24.pl/u/jflibicki/296224,bog-pewnie-mial-problemy-spoleczne-wspomnienie-o-pawle-wypychu).