Zazwyczaj staramy się unikać komentowania słownych przepychanek polityków czy osób prywatnych, jednak w tej sytuacji postanowiliśmy nie pozostawać obojętni.
27 sierpnia Grażyna Kaźmierczak – redaktor „Wronieckiego Bazaru” poinformowała na stronie internetowej o sytuacji, która miała miejsce na spotkaniu połączonych komisji Rady Miasta i Gminy Wronki. Gdy dziennikarka zadała kolejne z pytań, usłyszała od burmistrza Mirosława Wieczora: Niech się pani nie wysila myśleniem, pani Grażyno…
Moglibyście zapytać, w czym problem? Dlaczego o tym piszemy? Przede wszystkim dlatego, że dziennikarze są od zadawania pytań, często zadają pytania, których nie mogą lub nie mają odwagi zadać mieszkańcy. Każdy z nas, dziennikarzy, który przekazuje informacje społeczeństwu ma obowiązek pytać i oczekiwać odpowiedzi. W końcu jedną z funkcji mediów lokalnych jest funkcja kontrolna, która ma na celu monitorowanie działalności władzy samorządowej oraz innych instytucji publicznych.
Zapytaliśmy burmistrza, czym były spowodowane słowa, które wypowiedział pod adresem Grażyny Kaźmierczak i w jakim kontekście ich użył. Na odpowiedź czekaliśmy prawie tydzień, niestety nie dowiedzieliśmy, czy zdaniem burmistrza zachował się w tej sytuacji godnie do piastowanego stanowiska lub czy w podobnej sytuacji, skierowałby podobne słowa pod adresem innego dziennikarza.
Oto odpowiedź, jaką otrzymaliśmy z Urzędu:
Dziennikarka nie wysilała się wówczas, gdy mieszkańcy oczekiwali ważnych wyjaśnień związanych z powrotem „wieczorynki” do Wronek, więc zdaniem burmistrza Mirosława Wieczora, nie musi tego robić w przypadku spraw, które mniej angażują społeczeństwo.
Może zastanawiać, które ze spraw, dotyczące Was, mieszkańcy Wronek, można zaliczyć do tych „mniej angażujących społeczeństwo”, przecież sytuacje, które dotyczą naszego miejsca zamieszkania są w oczywisty sposób angażujące. Dla jednych będzie to ochrona przed zalewaniem domu, a dla innych plac zabaw dla dzieci. Każda taka sytuacja budzi zaangażowanie społeczeństwa i tym samym lokalnych mediów.
Co o komentarzu burmistrza sądzi Grażyna Kaźmierczak?
Żenada, panie burmistrzu… Tyle mam do powiedzenia na temat tej naprawdę żenującej i zawstydzającej mnie sytuacji. Jak trudno czasem przychodzi powiedzieć zwykłe: przepraszam, prawda? W takim razie to ja PRZEPRASZAM, panie burmistrzu za to, że śmiałam oczekiwać od pana przeprosin. Przepraszam, że wciąż pytam i ma pan rację, że udziela mi odpowiedzi, z cyklu: „jak skończymy remont, to zobaczy pani, co z tego wyjdzie. Proszę spokojnie czekać”. Będę więc czekać. Czekać i w międzyczasie pytać. Taka moja rola. Ciekawe co dla pana znaczą „sprawy, które mniej angażują społeczeństwo”? Takie, które nie dotyczą bezpośrednio pana? Więcej pokory, panie burmistrzu. Pan powinien SŁUŻYĆ społeczeństwu, którego jestem przedstawicielem, a nie je obrażać.
A Czytelników zapraszam na strony „Wronieckiego Bazaru” – te papierowe i te internetowe. Tam znajdą teksty dotyczące „wieczorynki”; teksty oraz filmy – konferencje prasowe burmistrza i dyrektora szpitala.pisze redaktor „Wronieckiego Bazaru”
Ta sprawa dotyczy równie mocno nas, dziennikarzy lokalnych, jak i Was, naszych Czytelników. Wy macie prawo oczekiwać od nas rzetelnych informacji, a my mamy prawo pytać, nawet jeśli wymaga to od nas czasu i wysiłku. Mamy też prawo oczekiwać zwykłego, ludzkiego szacunku od władz samorządowych. Życzymy wszystkim dziennikarzom odwagi w zadawaniu pytań i wyrażaniu swoich opinii, a wronieckiemu burmistrzowi pewności, że lokalne media będą angażować się w każdą sprawę, mniej lub bardziej ważną dla społeczeństwa.
AKTUALIZACJA 8 września 2016r.
Dwa dni po publikacji artykułu otrzymaliśmy wyjaśnienie burmistrza Mirosława Wieczora, dotyczące sytuacji, która miała miejsce na zebraniu połączonych komisji.
Cieszy mnie, że mieszkańcy zadają pytania również za pośrednictwem dziennikarzy. Często zgłaszają mi osobiście trafne spostrzeżenia, które są wdrażane przy realizacji różnych przedsięwzięć. Za takie ostatnie działania dziękuję m.in. mieszkańcom ulicy Towarowej, Dworcowej i Lipowej. Jednak niektórzy dziennikarze wykorzystują ich sygnały do dyskredytowania pracy mojej i moich współpracowników.
Przykładem na to jest działanie Pani Grażyny, która – jak twierdzi – „wypełnia swój obowiązek wobec wronczan, którzy oczekują (…) rzetelnych relacji”, choćby w sprawie opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego m.in. dla części Wartosławia. Zadała nam 16 pytań. Na wszystkie udzieliliśmy odpowiedzi. Żadna z nich jednak nie znalazła się w kolejnym artykule. Z pewnością byłyby pomocne mieszkańcom w wyrobieniu sobie opinii na skomplikowany temat proponowanych przez urbanistę zmian.
Podobnie było przy walce o powrót lekarza do Wronek po godz. 18:00 i w święta. Pani Grażyna nie chciała pomóc mieszkańcom w zrozumieniu faktycznego celu działania szamotulskiego szpitala. Przekazaliśmy jej pytania od mieszkańców do dyrektora Remigiusza Pawelczaka z prośbą o ich zadanie. Ku mojemu zaskoczeniu oświadczyła, że ma te pytania „w d…”. Szczegółowe wyjaśnienia dotyczące naszych starań też nie doczekały się publikacji.pisze burmistrz Miasta i Gminy Wronki
Ocenę sprawy pozostawiamy naszym Czytelnikom.
Choć jestem z wykształcenia polonistką zawsze bardziej fascynował mnie teatr niż dziennikarstwo. Współpracę z portalem rozpoczęłam od korekty tekstów. Zaangażowanie w działania lokalnej społeczności zmotywowało mnie do pisania artykułów o tym, co ważne, dobre i budujące relacje społeczne.