W czwartek, wieczorem w Sali Wystaw Czasowych Muzeum Ziemi Wronieckiej odbył się finisaż wystawy „Stanisław Zgaiński 1907-1944”. Uroczystość rozpoczął Michał Poniewski – Dyrektor Wronieckiego Ośrodka Kultury, a rozmowę z zaproszonymi gośćmi, poprowadziła Daria Wajdeman-Waszyńska.
Kim był Stanisław Zgaiński?
Urodził się 28 kwietnia 1907 roku w Kruszewie pod Czarnkowem. Po ukończeniu seminarium nauczycielskiego pracował jako nauczyciel w Kaźmierzu, a następnie w Szamotułach. W 1934 roku zawarł związek małżeński z Ludwigą z domu Gorzelniak, która pracowała jako nauczycielka w Kaźmierzu.
w 1939 roku został powołany do wojska i brał udział w walkach nad Bzurą. Tam dostał się do niewoli. Podczas pobytu w obozie jenieckim nawiązał kontakt z ruchem konspiracyjnym i po jakimś czasie został zaprzysiężony w organizacji noszącej nazwę Związek Walki Zbrojnej, która później zmieniła nazwę na Armia Krajowa.Po powrocie do Wronek rozpoczął działalność konspiracyjną przybierając pseudonim „Klon”. Z jego inicjatywy w Szamotułach i Wronkach powstały komórki Armii Krajowej, których członkowie włączeni byli w pracę konspiracyjną na terenie powiatu szamotulskiego.
8 sierpnia 1944 roku na terenie zakładu zbrojeniowego „Dr. Ludwig Koch K.G Bremę” został aresztowany przez Niemców. Jego gehenna rozpoczęła się od więzienia w Szamotułach, poprzez Poznań, Żabikowo, a następnie niemiecki obóz koncentracyjny Gross-Rosen. Do obozu trafił straszliwie pobity przez Gestapo. Zmarł w obozie 14 października 1944 roku. Mimo tortur nie wydał ani jednego z członków Armii Krajowej z Wronek i okolic. 11 maja 1995 Stanisław Zgaiński został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Armii Krajowej przez prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Lecha Wałęsę. informator dostarczony przez Muzeum Ziemi Wronieckiej
Podczas rozmowy z zaproszonymi gośćmi Ewą Mossakowską – córką i Tatianą Zgaińską-Filipowską – wnuczką, mieliśmy okazję posłuchać wspomnień o Stanisławie Zgaińskim.
Nie mam wielu wspomnień związanych z dziadkiem. Pamiętam jak spacerowaliśmy brzegiem Warty. Dziadek robił rysunki krajobrazów. W listopadzie 1944 roku dowiedzieliśmy się o Gross-Rosen. Wkrótce potem zmarł. Prosiliśmy Niemców, o pozwolenie na pochówek dziadka. Długo odmawiali, ale w końcu się zgodzili. Ewa Mossakowska.
Jak wyglądałoby życie Stanisława Zgaińskiego, gdyby przeżył pobyt w obozie koncentracyjnym? Czy nadal by tworzył? Czy nadal mógłby być nauczycielem, czy też zostałby żołnierzem wyklętym?
To jest trudne pytanie. Trudno powiedzieć, co byłoby po wojnie, bo wszyscy wiemy jak było. Jeżeli to doświadczenie nie złamałoby go, to dalej by tworzył. Był moment, po zatrzymaniu, że został przez chwilę sam. Był dobrze ubrany, bo został zatrzymany w zakładzie pracy. Nikt nie zwróciłby uwagi, gdyby wyszedł. Nikt by go nie zatrzymał. Jego przyjaciele pytali go, dlaczego tego nie zrobił. Odpowiadał, że myślał o rodzinie. Gdyby uciekł cała jego rodzina byłaby zagrożona. Kto wie, może wszyscy trafiliby do Gross-Rosen. Wierzę, że gdyby nie zginął w obozie, jego talent by rozkwitał.
Czy rodzina wiedziała o jego działaniach konspiracyjnych?
Mama nigdy o tym nie wspominała.
Krótko po aresztowaniu, Stanisław Zgaliński wysłał z więzienia w Szamotułach gryps. Gryps ten został napisany na papierze zrobionym ze sznurka, a po raz pierwszy ujawniła go córka, Ewa Mossakowska.
Kochana Ludko, Ewuniu, Wojtusiu i Ojcze!
Hosmann, który mnie od biurka zabrał nie wiedział o co chodzi. 10 przed 12 godziną do samochodu – mówił, że będę przesłuchany w jednej „Sache” (sprawie) oraz, że w środę 9.8. będę wypuszczony. Dziś piątek godzina 10 gdy piszę, a nie było żadnych przesłuchań. Od wczoraj z Lechem robimy warkocze ze sznurków. Tak to ujdzie. Jestem Ludko zupełnie spokojny, gdyż bez winy jakiejkolwiek. Nigdzie nie należałem. Dlatego na karcie więźnia powód aresztowania nie podany, gdyż konkretnej winy brak. Być może, że jutro w sobotę gdzieś wywiozą, ale to niepewne. Siedzimy na Łąkowej, cela 17 w ósemkę. Drudzy mają za powód różne drobiazgi i są od 2-4 tygodni tutaj. Gdy będę mógł znów wyślę.
Bądź Ludko zupełnie spokojna, gdyż Wy tam się więcej martwicie niż ja. Brak papieru, ołówka i książki, więc gramy wiecznie w zapałki. Kończę, bądźcie zdrowi. Przetrwam tu czy gdzie indziej. Gdybym nie wrócił, ale wrócę, wychowaj Ludko dzieci w wierności do Boga i Ojczyzny. Ściskam Ciebie, Ewunię Wojtusia i Ojca.
Pozdrawiam Mozol, Zyg. Maksa, Baj. Kolegów z biurowca. Albo nic nie mów do nikogo, tylko Mozol. Odbierz od Lubka prezent dla Ciebie. Ewunia! Słuchaj Mamusi.