Wywiad z Gutkiem i Banachem z Indios Bravos

Czy mieliście kiedyś okazję zagrać w okolicach Wronek?
Piotr Banach: Własnie nie kojarzę. Byliśmy kiedyś we Wronkach?
Piotr „Gutek” Gutkowski: No nie, nie byliśmy.
Banach: Bo ja już się bałem, że może graliśmy we Wronkach a ja nie pamiętam!
Gutek: Nie byliśmy jako Indios Bravos we Wronkach, ani okolicy, ale prywatnie, to każdy ma jakieś swoje wspomnienia, co?
Banach: No ja na przykład w drodze, bo Wronki się mija, jak się jedzie ze Szczecina, prawda? Ale w mieście nigdy nie byłem, także nie powiem Wam, jak było. A Ty byłeś?
Gutek: Przejazdem tylko.
Banach: No widzisz, także jesteśmy tutaj po raz pierwszy.

Co Was inspiruje do tworzenia takiej, a nie innej muzyki?
Banach: Myślę, że to jest tak, że to, co jest inspirujące, zależy od naszego gustu. Muzyka, która nam się podoba, której słuchamy, powoduje, że chcemy w jakiś sposób potem oddać tę naszą inspirację poprzez naszą muzykę. A oprócz muzyki inspiruje nas to wszystko, co się dzieje dookoła. Często jest tak, że piosenki powstają nie na skutek tego, że jakaś inna piosenka nam się spodobała, ale na skutek tego, że jakaś sytuacja doprowadziła do powstania tekstu, który później potrzebował jedynie oprawy muzycznej. Tak naprawdę, myślę, że jesteśmy ludźmi uważnymi, głodnymi świata, dlatego wszystko jest dla nas inspirujące. Wszystko ma w sobie taką moc do powodowania lawiny myślowej.

Dlaczego te Wasze inspiracje uwieczniacie akurat w piosenkach reggae?
Gutek: Dlaczego w stylu reggae? Wiesz, słyszałem o tym, że Indios Bravos jest zespołem reggae, ale nie zgodziłbym się do końca z tym. Tak, jak Piotrek powiedział, inspiracje napływają do nas z różnych miejsc. Reggae jest oczywiście gatunkiem, z którym kojarzone jest Indios Bravos i jest ono dla nas taką pulsacją, zahaczamy o nią, ale tak naprawdę nigdy nie chcieliśmy tak do końca grać takiego typowego reggae, jakie się gra na Jamajce. Była też inna muzyka, bardzo lubiliśmy rocka, Piotrek punk rocka, ja z kolei mam takie trochę hip-hopowe inspiracje, więc tych gatunków, które wpływają na to, jaka jest nasza muzyka jest zdecydowanie więcej, niż tylko reggae.
Banach: Ale jeżeli już, to dzieje się to samo. Czasami, jeżeli bierze się instrument do ręki i zaczyna się na nim grać, Gutek zaczyna śpiewać, to nie wiadomo, dlaczego akurat ta nuta się pojawia. Traktujemy muzykę, jako naszą formę wypowiedzi. Chcemy osiągnąć taki efekt, aby było fajnie, ale nie mamy na celu osiągnięcia efektu reggae, czy bluesa. W tym momencie tak to właśnie wygląda. Dlaczego? Nie mam pojęcia.

Jak wspominacie początki kariery, jako Indios Bravos?
Banach: Wspominamy chyba dobrze, nie?
Gutek: Jasne, że tak.
Banach: Mieliśmy takie szczęście, że jakby od razu trafiliśmy ze swoją propozycją do słuchacza. Mieliśmy takie dwa koncerty na rozgrzewkę a zaraz potem graliśmy już przy pełnych salach.
Gutek: Nasz czwarty, czy piąty koncert, to graliśmy jako tak zwana „gwiazda” na Festiwalu Ostróda, na dziedzińcu przy zamku.
Banach: Dokładnie. Więc mamy takie wspomnienia, że od razu zostaliśmy ciepło przyjęci. Nie musieliśmy się „przebijać”, nie mieliśmy takiego poczucia frustracji, że człowiek próbuje, a nie wychodzi…
Gutek: Nie no, czasami mamy do dzisiaj takie uczucie!
Banach: No tak, ale to dotyczy różnych sytuacji. W każdym razie nadal jest bardzo fajnie, ale te początki właśnie wspominamy bardzo dobrze. Na samo wejście mieliśmy takie informacje z showbiznesu: „Jezu, co to za muzyka?! Tego nikt nie puści w radio! Wy chcecie reggae grać? To w ogóle się nie przyjmie!” No, a my robiliśmy swoje i okazało się, że się przyjęło.

Co traktujecie jako Wasze największe osiągnięcie muzyczne?
Gutek: Mam taką nadzieję, że to osiągnięcie jest dopiero przed nami! Gdybyśmy teraz mieli wyróżnić taką rzecz, to jest jednak trochę trudno, bo na chwilę obecną wydaje mi się, że naszym największym osiągnięciem muzycznym jest to, że cały czas działamy, gramy…
Banach: …i że przychodzą ludzie na nasze koncerty!
Gutek: Tak, i właście to jest, do tej pory, naszym największym osiągnięciem. A jeśli chodzi o jakąś najważniejszą płytę, czy koncert… to nie ma czegoś takiego. Nie myślimy o tym w takich kategoriach. Cieszymy się, że możemy robić to od kilkunastu lat, jako Indios Bravos i że ludzie są cały czas zainteresowani tym, co robimy. I to jest dla nas najważniejsze.
Banach: Bardzo spektakularnym wydarzeniem była nagroda „Złotego Bączka” na Przystanku Woodstock, bo jest przyznawana przez publiczność. Kiedy okazuje się, że kilka tysięcy ludzi uznaje nasz koncert za najlepszy w ciągu kilkudniowego festiwalu przeróżnych kapel, to jest to dla nas najfajniejszą nagrodą.

A z jakimi artystami mieliście okazję współpracować?
Banach: Zapraszaliśmy do wspólnego grania wielu wokalistów, jak i instrumentalistów. Z instrumentalistów, prócz tych ludzi, którzy przemknęli się przez skład, to byli to…
Gutek: Andrzej Smolik…
Banach: Tak, Andrzej Smolik z nami zagrał. Ale z Indiosami, czy tylko w pracy nad nową płytą?
Gutek: Z Indiosami też grał, nawet na flecie nam zagrał!
Banach: Faktycznie! To mi się troszeczkę w pamięci zatarło… Grał z nami świetny harmonijkarz, Bartosz Łęczycki – naprawdę, doskonały muzyk. A i jeszcze hammondzista Jacek… zapomniałem nazwiska…
Gutek: Jacek!
Banach: Tak, po prostu Jacek. A jeśli chodzi o wokalistów…
Gutek: W ramach koncertowych odsłon Indios Bravos, mieliśmy przyjemność występować kilkakrotnie z Tomkiem Lipnickim, był też z nami na scenie Abradab, były Martyna Jakubowicz i Renata Przemyk, była Arka Noego, czyli Litza z dzieciakami, była z nami też Alicja Janosz. A to wysokie, chude i łyse?
Banach: Jarek!
Gutek: Ano tak, Jarek! Robert Kasprzycki, Paweł Gawroński…
Banach: Kilkanaście osób!
Gutek: Ja bym nie chciał nikogo pominąć, ale…
Banach: …ale mam krótka pamięć!
Gutek: No tak… ale mam nadzieję, że wystarczy?
Jasne, że wystarczy!
Gutek: A przecież jeszcze Bednarek z nami śpiewał! Własnie!
Banach: No dokładnie…

A na koniec chciałybyśmy zapytać Was, czy bardzo trudno jest łączyć rolę ojca z rolą muzyka?
Banach: Na pewno tak, w sensie wyjazdów, bo przecież jesteśmy cały czas w trasie.
Gutek: Ale za to jesteśmy w domach lepszymi ojcami.
Banach: Więc co, chcesz powiedzieć, że gdybyś nie był muzykiem, to byłbyś gorszym ojcem?
Gutek: Tak! Jasne, że tak. Byłbym gorszym człowiekiem przede wszystkim.
Banach: To jest tak, że w tym takim procesie twórczym trzeba bardzo uważać. Ja na przykład, nigdy nie chciałem mieć dzieci. Wydawało mi się, że nie będę mógł poświęcać dziecku dostatecznie dużo uwagi ze względu na pasję. Natomiast to nie jest tak, że to stoi w opozycji: posiadanie dzieci do tworzenia. Tak, jak Rysiek, któremu teraz urodziło się już drugie. Po koncercie wsiada w pociąg i zasuwa do domu a tak to by się do rana świetnie bawił…

Dziękujemy Wam bardzo za wywiad.
Gutek: Również dziękujemy i pozdrawiamy!

Rozmawiały Asia Skóra i Gosia Ćwiertnia