Powstanie wielkopolskie na ziemi wronieckiej

„Bardzo ciekawym sposobem zmajoryzowali wronieccy Polacy tamtejszych Niemców. Obywatele wronieccy nie mieli łatwego zadania, bowiem we Wronkach zamieszkiwała największa liczba urzędników Niemców, więzienie miało wyłącznie załogę niemiecką, ponadto we Wronkach rozkwaterował się w drodze powrotnej z frontu wschodniego jeden dywizjon artylerii. Mimo wszystko organizatorom wieców żołnierskich i obywatelskich udało się stworzyć oddzielnie Radę Żołnierzy dla Niemców i Polaków. To samo miało miejsce w radzie Robotników. Obie Rady polskie obradowały pod przewodnictwem Fr. Sokołowskiego, a sekretarzował p. Stryczyński, Radom niemieckim przewodniczył Dr. Fryderici, a sekretarzował p. Krüger. Obie grupy schodziły się celem ujednolicenia swych uchwał. To wspólne zebranie kończyło się zazwyczaj okrzykiem na cześć zgody polsko-niemieckiej. Ten dobry dla Polaków układ zawdzięczali obywatele wronieccy tajnej organizacji, która już przed 11 listopada na terenie Wronek istniała i w skład któreś wchodzili pp. Krzyżankiewicz, Dr. Klimkiewicz, Sokołowski i Błażejewski. Tajny komitet widząc znaczną przewagę żywiołów niemieckich, poszedł na kompromis, dzieląc między siebie funkcje, Dyr. Sokołowski działał na terenie Rady Robotniczej, p. Błażejewski na terenie Rady Żołnierzy, a Dr Klimkiewicz w mieście wśród obywateli. Dzięki agitacji Dr Klimkiewicza ścięto słynną „Freiheitslinde” z niem. Lipę Wolności, albo znaną też jako „Kaiserlinde” – Cesarską Lipę (przyp. red.), no i obalono pomnik Wilhelma, przez co Niemców nieco zastraszono. Równocześnie agitowano wśród żołnierzy w tym duchu, aby opuszczali oddział i wracali do domu.”
Fragment ze stron 37-38 z książki „Ziemia szamotulska w walce o wolność” z 1939 roku.

„ZRYW WRONIECKI”

„W dniu 12 listopada 1918 roku został nadany z Wronek do Poznania telegram z wiadomością: „o godz. 11.00 publiczność zamierza szturmem wziąć więzienie centralne”. Czesław Grot podaje natomiast, że rano tego samego dnia w hotelu Victoria, którego właścicielem był Śniegocki, odbyło się zebranie Tajnego Komitetu. Ma zebraniu postanowiono zwołać wiec ludności miasta (zaplanowany na godzinę 12.00 na Placu Wolności – Wilhelmplatz), którego celem miało być zmobilizowanie miejscowego społeczeństwa do usuwania symboli obcego panowania. Polski Tajny Komitet rozpoczął przygotowania do przejęcia władzy we Wronkach.

W „Kurierze Polskim” nie podano, kto nadał telegram z Wronek, ale był nim prawdopodobnie Krzyżankiewicz, przedstawiciel Tajnego Komitetu. Władze niemieckie we Wronkach zapewne były przekonane, że dysponują odpowiednimi siłami wojskowymi do opanowania sytuacji w mieście. Przedstawiciele TK mogli obawiać się, ze stracą kontrolę nad emocjami Polaków (informacje o podpisania rozejmu 11 listopada i wydarzeniach w Poznaniu dotarły do Wronek), dlatego poprosili o wsparcie. We Wronkach wiedziano także o licznych demonstracjach w Wielkopolsce, w czasie których między innymi zdzierano epolety niemieckim oficerom, w niektórych miejscowościach wypuszczano więźniów.
Wydział wykonawczy Rady Robotniczo-Żołnierskiej w Poznaniu wysłał do Wronek czterdziestoosobową grupę, żołnierzy którzy pod dowództwem dr Stanisława Krzyżankiewicza (brata Włodzimierza) dojechali do miasta automobilem.

Dźwiękami syren fabrycznych zwołano ludność na Plac Wolności, na wiec, który rozpoczął się o zaplanowanej godzinie 12.00. Włodzimierz Krzyżankiewicz wygłosił przemówienie, w którym oświadczył, że we Wronkach przejęła władzę Rada Robotniczo-Żołnierska i „wezwał obecnych do likwidowania w mieście pozostałości władzy cesarskiej”. Krzyżankiewicz zachował pozory legalności i nakazał usunąć symbole cesarskie (Hohenzollernów), a nie, jak się faktycznie okazało, symbole pruskie.
Następnie ścięto Lipę Cesarską (Kaiserlinde); czynność tę wykonano zbiorowo z dużym entuzjazmem; Grot podaje: „siekiera przechodziła z rąk do rąk, bo każdy chciał choć raz uderzyć w ten znienawidzony symbol”. Według Hanyża dr Klimkiewicz miał agitować za zniszczeniem lipy. Po ścięciu lipy rozpoczęła się polska manifestacja; jej uczestnicy szybko dotarli na ulicę Poznańską; przy jej zbiegu z ulicą Ratuszową stał pomnik cesarza Wilhelma I. Był to widoczny symbol panowania pruskiego we Wronkach. Założono linę „na szyję spiżowego posągu i ściągnięto go na ziemię”.

Orłowski wspomina, że kiedy na początkach stycznia 1919 roku do Czarnkowa przybyli z pomocą szamotulanie, to „(…) rzucili się na bardzo wysoki pomnik Wilhelma I , założyli na niego łańcuchy i liny, i z wielką wrzawą i łomotem zwalili Wilhelma z cokołu i ciągnęli go po runku i ulicach”. W Pobiedziskach do tej czynności wykorzystano zaprzęg konny. Po zrzuceniu z cokołu posągu Wilhelma I rozpoczął się kolejny etap „zrywu wronieckiego”. Polacy rozeszli się po całym mieście i zdejmowali w języku niemieckim, pruskie orły i portrety cesarskie z budynków publicznych. W tej akcji wyróżnił się Józef Grocki, który z „garstką polaków rozbrajał napotkanych żołnierzy niemieckich i zrywał kokardy czarno-białe z czapek wojskowych”. Rozbrajanie żołnierzy niemieckich mogło w każdej chwili zakończyć się strzelaniną o bardzo znaczących skutkach dla obydwu stron.

W tym samym czasie z więzienia wronieckiego uwolniono więźniów politycznych. Warto zauważyć, że w niemieckim zakładzie karnym we Wronkach odbywali wyroki nie tylko więźniowie skazani za przestępstwa kryminalne, ale także Polacy za działalność patriotyczną (na przykład wiosną 1918 roku kilkunastu harcerzy zastało aresztowanych za rozklejanie ulotek w Poznaniu).

W listopadzie 1918 roku w naszej gminie ścięto cesarską lipę nie tylko we Wronkach. Bernard Borowiak podaje, że w „Starej Kronice Szkoły” we Nowej Wsi znajduje się zapis odnoszący się do listopada 1918 roki: „(…) podczas rewolucji przybyli wysłannicy rady robotniczej, żołnierskiej, zażądali dostępu do szkoły, obrazy królów pruskich w klasach potłukli i podarli, niemieckie książki patriotyczne, o ile takowe znaleźli, podarli i popalili, lipę przed szkołą ścięli”. Borowiak uważa, że wszystkie te czynności wykonywali mieszkańcy Wronek i Nowej Wsi. Możliwe, że te wydarzenia odbyły się 12 listopada 1918 roku oraz że do podobnych wydarzeń dochodziło także w szkołach we Wronkach.
Zryw wroniecki z dnia 12 listopada 1918 roku składał się z:
1) wiecu na Placu Wolności,
2) ścięcia cesarskiej lipy,
3) manifestacji ulicznych mieszkańców,
4) zrzucenia z cokołu pomnika Wilhelma I,
5) usuwania pruskich symboli w mieście,
6) uwolnienia więźniów politycznych z więzienia wronieckiego.

Ludność niemiecka we Wronkach 12 listopada została zaskoczona skalą wydarzeń w mieście, zachowywała się biernie i „tylko z ukrycia przypatrywała się tym akcjom”. Jak podaje autor monografii o naszym mieście, „niektórzy z nich pojechali do władz wojewódzkich do Poznania, gdzie przedstawili zachowanie Polaków we Wronkach jako polskie powstanie, zażądali przysłania oddziałów wojskowych.”
Fragment ze stron 24-27 z książki „Czas Pamięci” z 2008 roku.

„WYZWOLENIE WRONEK”

„Dnia 27 grudnia 1918 roku wybuchy walki w Poznaniu. Jeszcze tego samego dnia wyzwoliły się Pniewy. 28 grudnia 1918r. wyzwoliły się Szamotuły, gdzie utworzono 150- do 200-osobowy oddział powstańczy. W tym dniu Wydział Wykonawczy Powiatowej Rady Ludowej i Żołnierskiej wydał polecenie podległym mu Radom Ludowym, by „w swoich miejscowościach za pomocą sił własnych, a jeżeli to niemożliwe, za pomocą żołnierzy szamotulskich, którzy zawsze są do dyspozycji, rozbroić wszędzie kolonistów niemieckich i przeprowadzić rewizję za bronią wszelkiego rodzaju”. W odpowiedzi podjęto akcję w Otorowie – i co ważne dla Wronek – w Ostrorogu, w wyniku której rozbrojono wsie Kikowo, Orliczko i Nojewo.

Sytuacja Polaków we Wronkach była trudniejsza niż w innych miejscowościach powiatu. Wpływały na to trzy czynniki: większa liczba mieszkańców miasta narodowości niemieckiej, stacjonowanie żołnierzy z dywizjonu artylerii oraz dobrze uzbrojona załoga wojskowa z zakładu karnego – i co też ważne – oddziały wojskowe z niedalekiego Krzyża. Warto zwrócić uwagę, że w okresie II Rzeczypospolitej Wronki określano mianem miasta kresowego, gdyż na naszej gminie kończyły się obszary z przewagą ludności polskiej. Wszystkie te czynniki musiały wpływać na pewną ostrożność Polaków we Wronkach. Z drugiej strony presja wydarzeń w dniach 27 – 28 grudnia 1918 roku w Poznaniu, Pniewach, Szamotułach, Ostrorogu wzmacniały chęć szybkich działań wyzwoleńczych.

Źródła i opracowania historyczne sprzecznie przedstawiają czas i przebieg wydarzeń we Wronkach w dniach 29 – 30 grudnia 1918 roku. Przedstawiona niżej rekonstrukcja akcji wyzwoleńczej jest oparta na pracach: L. Galińskiego, M. Skiby, A. Hanyża, T. Grygiera i P. Matusika i pośrednio na protokołach Rady Ludowej we Wronkach. W tej sytuacji można przedstawić tylko najbardziej prawdopodobną wersję wyzwolenia Wronek w dniach 29-30 grudnia.

Podstawą tej rekonstrukcji jest ujęcie T. Grygiera, który pisał:
„Dnia 29 grudnia wyszły z Szamotuł dwa oddziały: jeden do Biedrunska, a drugi do Wronek. Wronki bowiem ruszyły tegoż dnia i musiały pokonać opór miejscowych Niemców, których tam było sporo, dlatego zażądały pomoc z Szamotuł. Pomoc ta jednak nie wystarczyła i trzeba było 30 grudnia wysłać jeszcze jeden oddział”. T. Grygier w przypisach do tej pracy (63 i 64), powołał się na przedwojenne akta Dowództwa Okręgu Korpusu VII w Poznaniu, a w szczególności:
1) raport sytuacyjny z frontu zachodniego z dnia 12 marca 1919 roku,
2) akta 2 pułku strzelców wielkopolskich, pismo Rady Ludowej we Wronkach z dnia 29 grudnia 1918.

Niestety, akta DOK VII zaginęły we wrześniu 1939 roku. Tadeusz Grygier dokonał jednak wypisów z tych akt i z nich korzystał w pracy, która została opublikowana w 1962 roku. Wieczorem dnia 28 grudnia 1918 roku w Szamotułach zapadła decyzja wysłania następnego dnia oddziału do Wronek. W ujęciu Galińskiego przebieg wydarzeń we Wronkach 29 grudnia 1918 wyglądał tak:„Poznań posiłków już nie żądał; wobec tego wysłaliśmy po powrocie moim z Poznania w nocy z dnia 28 na 29 grudnia żołnierzy w sile 100 chłopa do Wronek celem rozbrojenia tamtejszej niemieckiej załogi. Wojsko przybyło specjalnym pociągiem o godz. czwartej rano do Wronek i obsadziło, stosownie do rozkładu (rozkazu – M. Ś.), dworzec. Po moim przybyciu udałem się do hotelu Gegenmantla, gdzie mieszkał dowódca załogi niemieckiej i rozkazałem mu natychmiast wydać wszelką broń. Gdy tenże opierał się, zagroziłem mu, że użyję broni. Wobec tego oddał mi całe zapasy żywności oraz wozy i konie. Zarazem rozkazałem mu w najkrótszym czasie opuścić miasto Wronki. Oprócz tego stała załoga niemiecka w sile dwudziestu pięciu ludzi i dwa kulomioty przy więzieniu.

Ponieważ więzienie jest obwarowane wysokim (wysokimi – przyp. red.) murami i dostęp do niego dość trudny, udałem się do ks. prob. Reszelskiego we Wronkach, jako do kapelana więzienia by go prosić o osobistą pomoc, ponieważ dozorcy więzienia i wojsko nie otworzyliby mi bram. Plan ten okazał się też skutecznym, gdyż na wezwanie ks. Reszelskiego otworzono nam natychmiast bramy więzienne. Dowódca stacjonowanej załogi w więzieniu oparł się wydaniu broni.

Na ostateczną propozycję, by oddał jeden kulomiot i rozpuścił połowę załogi, zgodził się dopiero po dłuższym wahaniu. Obsadziłem więc do połowy tą samą liczbą więzienie moimi ludźmi dając im zarazem rozkaz, ażeby na dzień następny rozbroili pozostałą jeszcze część załogi niemieckiej w sile 12 ludzi, co też żołnierze moi uczynili i udało im się następnego dnia niemców (tak w oryginale – M. Ś.) wyrzucić.

Tego samego dnia zwołaliśmy we Wronkach z prezesem „Sokoła” p. Sokołowskim wiec agitacyjny”. Z. Orłowski też wspomina, że „Sokół”, którym dowodził sierż. Błażejewski, rozbroił w dniu 29 grudnia 1918 roku niemiecką załogę wojskową i załogę więzienia. Z oddziałem Galińskiego prawdopodobnie współdziałał Błażejewski wraz ze swoim „Sokołem”, gdyż trudno sobie wyobrazić, aby 100-osobowy oddział z Szamotuł przez kilka godzin przebywał we Wronkach, bez żadnej reakcji patriotów polskich z naszego miasta. Poza tym T. Grygier wyraźnie zaznacza o akcji wronczan w dniu 29 grudnia 1919(1918 – przy. red.)r. Warto zauważyć, że (w – przy. red.)dniu 29 grudnia 1918 powstało we Wronkach koło PCK.

Widocznie Polacy we Wronkach nie czuli się jeszcze wystarczająco silni, aby samodzielnie rozbroić całkowicie niemiecką załogę zakładu karnego; dlatego poprosili o dodatkowe wsparcie z Szamotuł, wieczorem 29 grudnia 1918 roku. Posłaniec przyjechał z wiadomością, że Tajny Komitet pp. Błażejewskim, Kowalczykiem, Lewandowskim, Woźnym i Fąferkiem (czyli oddział„Sokoła” wronieckiego) planują rano rozbroić załogę artyleryjską i zakład karny i proszą o pomoc. Z Szamotuł Zygmunt Ciesielczyk wysyła 60-osobowy oddział do Wronek na czele z Władysławem Wilhelmim. Przybyli oni do Wronek pociągiem towarowym wczesnym rankiem. Wroniecki oddział „Sokoła” rozbroił dywizjon artylerii i udał się pod więzienie. Oddział niemiecki szykował się do walki. W tym momencie przybyli powstańcy z Szamotuł. Rozpoczęły się rozmowy z podoficerem niemieckim, który dowodził grupą niemiecką. Bohaterskim czynem popisał się sierż. Wawrzyn Rębacz z Szamotuł, który według Skiby: „podszedł do stojącego gotowego do strzału kulomiotu, wziął go najspokojniej pod pachę i wyniósł na automobil powstańców, stojący przed więzieniem”.

A. Hanyż zauważa że Rembacz wyniósł dwa ckm, a nie jeden. W każdym razie niemiecki dowódca załogi więziennej skapitulował i Wronki 30 grudnia 1918 o godzinie 7.00, były wolne. Przejęto spore uzbrojenie z dywizjonu artylerii, kilka ckm-ów, kilkadziesiąt karabinów, które zostały podzielone pomiędzy powstańców z Wronek i z Szamotuł.

We Wronkach komendantem miasta został F. Sokołowski, komendantem załogi w sile kompanii – W. Błażejewski, któremu pomagali dowódcy plutonów: Fąferek, Kowalczyk, Lewandowski i Woźny.

Z polecenia jeszcze Galińskiego dworzec we Wronkach obsadził Franciszek Ferfet z oddziałem 50-osobowym z Szamotuł. Pozostał on jeszcze we Wronkach kilka dni. Powstańcy z Wronek i Szamotuł rozpoczęli wyzwalać miasto nad Wartą w dniu 29 grudnia, a zakończyli 30 grudnia 1918 roku. Po wyzwoleniu Wronek utworzono biuro werbunkowe dla ochotników, którzy zamierzali wstąpić do oddziałów powstańczych. Ulokowano ich na ówczesnej ul. Ogrodowej(późniejsza św. Jadwigi), trochę później biuro znajdowało się w Hotelu Kammlera.”
Fragment ze stron 35-39 z książki „Czas Pamięci” z 2008 roku.

Autor artykułu: Karol Grajewski
Który dziękuje za przeczytanie.