94. lata temu Wronki wróciły do macierzy. FOTO

27 grudnia 1918 roku wybuchło Powstanie Wielkopolskie, jedno z dwóch zwycięskich powstań w historii Polski. Trzy dni później – o godzinie 7.00, 30 grudnia, walki ustały na terenie Wronek.

Rocznica wyzwolenia Wronek – zapraszamy na obchody

Właśnie w niedzielę 30 grudnia, mieszkańcy Wronek spotkali się pod pomnikiem Powstańców Wielkopolskich, aby oddać cześć bohaterom, którzy nie zawahali się ani chwili, gdy trzeba było walczyć za Ojczyznę. Część z nich zapłaciła najwyższą cenę – życie.

Okiem spod sztandaru…

Czym jest dla mnie Powstanie? Jaki sens ma dzisiejszy dzień, skoro to co wydarzyło się dziesiątki lat temu już minęło, po prostu stało się i już?

Dzisiejsze Święto Wyzwolenia tak naprawdę jest chyba jedyną dla nas, Wronczan tak bliską jak koszula ciału uroczystością, która pozwala nam budować własną tożsamość, umacniać lokalny patriotyzm. W naszym mieście świętujemy wiele istotnych wydarzeń z historii Polski, ale ten dzień to coś wyjątkowego. Dopełnienie Wronieckiego Zrywu, upamiętnienie tego, że Wronczanie nawet po latach zaborów, nawet pomimo przynależności do Kraju Warty pod pruskim, a potem niemieckim zaborem mieli poczucie własnej, tożsamości – wronieckiej, wielkopolskiej, a wreszcie polskiej.

Stojąc dziś pod pomnikiem w asyście sztandaru słuchałem przemówień kilku osób, w tym nauczyciela Zespołu Szkół im. Powstańców Wielkopolskich mgr. Mariana Śliwy, kombatantów składających kwiaty pod tablicą upamiętniającą ostatniego powstańca, syna naszej ziemi – Jana Rzepy. Jaki był z tego wniosek dla mnie? Poczucie tożsamości z ojcowizną daje nam podstawy do działania i determinuje to działanie. Emocjonalne przywiązanie do krainy za jaką przelali krew nasi przodkowie wpływa i wpływać powinno na nas, żyjących obecnie w sposób szczególny. Ofiara poniesiona przez zwycięskich powstańców nie powinna być zmarnowana.

Konkludując. Nasz obecny patriotyzm nie wymaga na szczęście daniny krwi za Kraj. Nasz współczesny patriotyzm winien opierać się na tym, na czym wyrósł etos Wielkopolanina, Poznańczyka – człowieka jakim jest każdy z nas – na pracy organicznej, na działaniu na rzecz własnego regionu, własnej małej ojczyzny, Ziemi Wronieckiej.

Pozostaje jednak łyżka goryczy. Stojąc pod pomnikiem Powstańców miałem piękną możliwość oglądania ceremonii z góry. Dlaczego było nas tam tak niewielu? Czy pamięć umiera, czy po prostu jest nam zbyt dobrze i ignorujemy dokonania naszych praojców? To smutne. Ale nadzieja, która umiera ostatnia każe mi wierzyć, że ci którzy tam byli niosą światło dziedzictwa Jana Rzepy i jego towarzyszy dalej w świat, dalej po mieście, po Wielkopolsce, po Polsce.

Takie dni jak Dzień Wyzwolenia to wspaniała okazja aby spotkać się w naszym wronieckim społeczeństwie i wspólnie porozmawiać, podumać nad przeszłością. Bo kto w dzieciństwie nie lubił słuchać o fantastycznych dokonaniach bohaterów bajek? A przecież tacy bohaterowie o wiele bardziej realni, bo istniejący kiedyś naprawdę są wśród nas. I będą dopóki pamięć o nich nie zaginie.

Surge Polonia!

Artur Lorek