Wystarczy jeden punkt

Przed Błękitnymi Wronki najważniejszy mecz w sezonie. Do awansu brakuje już bardzo niewiele, a na dodatek niedzielny mecz powinno zobaczyć znacznie więcej osób ,niż dotychczasowe spotkania. To dlatego, że zawodnicy z Wronek zagrają na stadionie Amiki przy ulicy Leśnej.

Kiedy w maju 2006 roku pierwszoligowa Amica rozgrywała ostatnie mecze w Ekstraklasie, na stadionie przy Leśnej gromadziły się tłumy ludzi. Może nie takie, jak na przełomie XX i XXI wieku, gdy Amica odnosiła swoje największe sukcesy, ale stadion był zapełniony. Wronieccy sympatycy futbolu nie mogli pogodzić się z utratą najważniejszej rozrywki, jaką oferowały Wronki. „Wielki klub z małego miasta” – taki slogan widniał w logo nieistniejącego już, internetowego serwisu kibiców Amiki AmicaFan.pl. Amica była dumą całego miasta, to dzięki krótkiej, ale obfitującej w sukcesy tradycji, malutkie miasteczko z Wielkopolski stało się znane w całej Polsce i rozpoznawane w niektórych miejscach za granicą. Po ostatnim pierwszoligowym meczu „Królowej Wielkopolski” na stadionie przy ulicy Leśnej kilkuset najzagorzalszych fanów wbiegło na murawę i skandowało „Ten stadion jest nasz, ten stadion do Wronek należy! Nie damy nikomu, nikomu nie damy, ten stadion do Wronek należy”. Potem przez rok na mogącym pomieścić ponad 5 tysięcy osób obiekcie grała Amica trzecioligowa, jednak już nie tak popularna, przez niektórych sympatyków futbolu bojkotowana. Potem właściciele stadionu zadecydowali, że przy Leśnej swoje mecze rozgrywać mają młodzieżowcy z Lecha Poznań. Grają do dziś, ich mecze nie zgromadzają więcej niż kilkudziesięciu kibiców… W ostatnich latach odbył się u nas jeszcze mecz reprezentacji Polski, a w minionym sezonie całą jesienną rundę spędził we Wronkach Lech Poznań. Niestety, stadion nie stał się siedzibą żadnego wronieckiego klubu. Błękitni, którzy są jedynym zespołem, który obecnie reprezentuje nasze miasto na futbolowych arenach, zmuszeni są do gry w Popowie. Te fakty powodują, że dużą radość u wszystkich wronieckich kibiców wywołała informacja, że najbliższy ligowy mecz – ostatni w tym sezonie – zawodnicy Błękitnych zagrają właśnie na stadionie Amiki przy ulicy Leśnej.

Choć mało prawdopodobne jest, by Błękitni zagościli na tym stadionie na stałe, to trzeba cieszyć się z tego, co się ma. Działacze klubu wywiesili w mieście mnóstwo plakatów, informacja o meczu pojawiła się nawet w oficjalnym serwisie Miasta i Gminy Wronki www.wronki.pl (pierwszy raz po kilku latach od reaktywacji Błękitnych wspomniano tam o tym klubie!), do przyjścia na stadion zachęcają znajomych sympatycy Błękitnych. Zależy in ma tym, by nowe osoby dołączyły do dość skromnej grupy sympatyków, którzy uczęszczają na mecze w Popowie. Ten mecz będzie okazją do wypromowania Błękitnych, o których grze wciąż wielu wronczan nie wie. Może mieszkańcy Wronek przestaną mylić Błękitnych Wronki z Błękitnymi Zamość?

Aby tak się stało, na medal muszą spisać się nie tylko działacze i obecni sympatycy, którzy im pomagają, ale i zawodnicy. Niedzielny mecz jest ostatnim meczem sezonu, jest meczem decydującym. Błękitni na tę chwilę mają 2 punkty przewagi i lepszy bilans meczów bezpośrednim z wiceliderem, Rzemieślnikiem Kwilcz. Oznacza to, że do mistrzostwa A-klasy i bezpośredniego awansu do Okręgówki wystarczy remis. Rywale nie będą zbyt wymagający. Błękitni zmierzą się z zajmującym siódme miejsce Orłem Słopanowo, który w tym sezonie zgromadził 29 punktów. Dla porównania wronczanie mają ich już 56. W bezpośrednim pojedynku Błękitni wygrali jesienią w Słopanowie 5-2. Wydaje się więc, że zdobyciu choć 1 punktu jest oczywistością. Nawet jeśli Błękitni przegrają, to może uratować ich jednoczesna porażka Rzemieślnika Kwilcz, którego czeka trudne, wyjazdowe spotkanie z LKS-em Kicin (Kicin to druga, obok Kwilcza właśnie, drużyna, która wiosną pokonała Błękitnych). Podsumowując – Błękitni powinni awansować. Ciekawe tylko, jak zaprezentują się w ostatnim meczu, jak zadziała na nich magia dużego stadionu.

Ten weekend powinien zakończyć się dużym sukcesem Błękitnych Wronki i w niedzielę wieczorem jedyną myślą, która może zakłócić myśli sympatyków drużyny z Wronek, może być obawa o przyszłość. Bo co prawda Błękitni każdy sezon kończą awansem, to w tym roku zostawili na boiskach dużo serca, dobry wynik nie przyszedł łatwo. Na które miejsce w Okręgówce wystarczą umiejętności graczy? Czy będzie można realnie myśleć o awansie? Z pewnością kibice i zawodnicy mogliby w Okręgówce grać i kilka przyszłych sezonów, ale pod jednym warunkiem – mecz powinni być rozgrywane we Wronkach, a nie w Popowie, na stadionie Amiki i przy większym zainteresowaniu mieszkańców miasta. Czy się uda? Miejmy nadzieję.

Tomasz Moliński, redaktor serwisu Wronczanie.pl