Samobójstwo. Dlaczego?

W 2016 roku w naszej gminie zanotowano osiem samobójstw, a właściwe dziesięć, gdyż dwa przypadki targnięcia się na swoje życie zdarzyły się w noc sylwestrową. W skali powiatu samobójstwo popełniło aż 35 osób. 2017 rok zaczął się również tragicznie w naszej gminie. Często w takich sytuacjach zadajemy sobie pytanie: dlaczego? O przyczynach samobójstw Jacek Rosada rozmawiał z psycholog Lidią Majchrzak.

Jacek Rosada: Dlaczego ludzie targają się na swoje życie?
Lidia Majchrzak: To pytanie powinno być skierowane do tych, którzy zadali sobie taką śmierć, ale niestety, jest to niemożliwe. Pozostają zatem ci, którzy mieli taki zamiar. Jak wiele dyskusji, i tą powinniśmy zacząć od próby zdefiniowania tematu.
Światowa Organizacja Zdrowia wspomina o tym, że „jest to akt samobójczy ze skutkiem śmiertelnym”. W innych definicjach spotkałam się z określeniem, iż to „świadome pozbawienie się życia”. My często zadajemy sobie pytanie co skłoniło daną osobę do pozbawienia się życia. Często to nie pragnienie śmierci, ale ucieczka przed życiem, przed jego problemami, które z dnia na dzień przytłaczają, aż stają się nie do zniesienia. Rodzina czy znajomi analizują dany przypadek i są przekonani, że te problemy to nie był koniec świata, można było sobie z nimi poradzić. Niestety – samobójca jest przekonany, że to niemożliwe, a śmierć to jedyne i najlepsze rozwiązanie. Wielokrotnie pytałam niedoszłych samobójców – dlaczego? Jakie były odpowiedzi? Bardzo różne. Samobójstwa dorosłych są najczęściej skutkiem niepowodzeń w realizacji swoich ważnych celów, planów lub nieuleczalnych, śmiertelnych chorób. U dzieci i młodzieży są one częściej uwarunkowane zachowaniem innych osób – rówieśników (tak „popularny” ostatnio hejt – czyli działanie w internecie, które jest przejawem złości, agresji, nienawiści), rodziców czy nauczycieli. Czy nagle mamy obwiniać rodziców tych dzieci czy nauczycieli? Nikt, przepraszam, większość rodziców nie chce w żaden sposób skrzywdzić swoich dzieci. Robić wszystko by je dobrze wychować, co niestety wymaga stawiania granic, chcą by czuły się kochane i bezpieczne. To nauczyciele mają nie wymagać, nie zwracać uwagi na złe zachowanie? To do niczego dobrego by nie doprowadziło. Niestety ocena dorosłych dokonywana przez tych młodych ludzi często znacznie odbiega od rzeczywistości.

Wracając do pytania: co może być powodem samobójstwa?
Przyczyn może być wiele: choroba psychiczna, szeroko rozumiane problemy rodzinne (porzucenie, rozwód, śmierć bliskiej osoby, bycie ofiarą przemocy domowej), śmiertelna choroba, kalectwo, stres, trudności finansowe (utrata pracy, długi, bieda), zawody miłosne, problemy szkolne. Dalej, to poczucie samotności, izolacji, braku zrozumienia i akceptacji, niedostosowanie społeczne (nie dają sobie rady w tym zagonionym świecie). Uzależnienia także często są powodem dokonywania samobójstw (alkohol, narkotyki, hazard). Wśród samobójców są i młodzi i starzy, biedni i bogaci, chorzy i zdrowi, tzw. nieudolni życiowo, ale też i perfekcjoniści żyjący samotnie, ale też i w licznej rodzinie.




Właśnie – rodzina.
Samobójcy często myślą – uwolnię ich od siebie, nie będę stwarzać problemów. Kolokwialnie mówiąc – zmarły ma już „święty spokój”, choć w rozumieniu religii – z pewnością– nie. Ale rodzina, bliscy pozostają do koñca swoich dni z pytaniem „dlaczego?” Samobójcy wydaje się, że uwalnia wszystkich od swoich problemów, ale wiemy, że tak nie jest. Czasami zostawia list, ale nie zawsze jest on wyjaśnieniem. Czasami próbuje „zwalniać” z odpowiedzialności bliskich, czasami konkretnie kogoś wini. Najczęściej takiego listu nie ma. A niewyjaśnione wypadki samochodowe – kiedy to ktoś skręca na drugą stronę jezdni, nie ma śladów hamowania. Nie możemy generalizować, ale to czasami sposób „myślenia o rodzinie” – nie będą się winić, nie będzie problemów, dostaną odszkodowanie z ubezpieczenia. Nie chcą, aby to zabrzmiało jak… instrukcja. Niestety w statystykach samobójstwa doprowadzają do śmierci dwa razy tyle, co wypadki samochodowe. Od wielu lat głośno mówi się, że nie jesteśmy odporni na stres albo coraz mniej odporni. Nie potrafimy konstruktywnie odreagować stresu, żyjemy czasami w tłumie ludzi z przyklejonym uśmiechem na twarzy, a w sobie tłumimy negatywne emocje, czarne myśli. Komicy też popełniają samobójstwa. Możemy żyć w licznej, wydawałoby się kochającej rodzinie, a mieć poczucie osamotnienia, nie czekać na nic dobrego, pozytywnego. Wydaje się, że chcemy żyć jak najdłużej, ale ludzie w podeszłym wieku też podejmują próbę samobójstwa – bo odszedł małżonek, pomarli koledzy, znajomi, jestem mniej sprawny, wydaję się innym niepotrzebny, żyję od emerytury do emerytury. Pytałam też młodą osobę o przyczynę jej tendencji samobójczych – wyjaśniła, iż bywa, że ma się „własne” demony”, z którymi nie można poradzić sobie w inny sposób niż – zabijając je przez zabicie siebie. Dla osób z boku, to co mówią te osoby wydaje się nieprawdopodobne, że tak różne powody skłoniły ich do podjęcia tak drastycznych decyzji. Uważamy, że zawsze jest jakieś rozwiązanie, każde jest lepsze niż unicestwienie siebie. Ale to nasz punkt widzenia. Samobójca jest krańcowo nieszczęśliwy.

Czy miała Pani kontakt z ludźmi, którym nie udało się popełnić samobójstwa?
Tak. Pracuję z osobami m. in. uzależnionymi. Wielu z nich chciało się zapić lub przedawkowali leki zapijając alkoholem. Często podejmowali też inne kroki – nawet będąc wcześniej przekonanymi, że do takich rzeczy nie są zdolni, że nigdy nie odbiorą sobie życia. Często mam też do czynienia z osobami ze stanami depresyjnymi, którzy także mają takie myśli, skłonności autodestrukcyjne.

Czy istnieje możliwość przewidzenia, że ktoś planuje samobójstwo?
Jak spytamy osoby z otoczenia tych, którzy popełnili samobójstwo, to usłyszymy, że nic na takie zamiary nie wskazywało. I tak też bywa, jednak niektórzy po głębszej analizie dochodzą do wniosku, że może jednak… Statystyki mówią, że 80% samobójców sygnalizuje swoje zamiary. Sygnałami ostrzegawczymi mogą być wypowiedzi typu: „chcę umrzeć”, „dłużej nie mogę”, „już niedługo nie będę sprawiać ci kłopotu”, czy „nie będziesz się musiał o mnie martwić”, czasami to nawet żarty o pogrzebach, śmierci. Bywa, że te osoby nagle porządkują świat wokół siebie, swoje sprawy, robią generalne porządki, sporządzają testamenty (choć znów nie generalizujmy – testament to bardzo sensowna sprawa, nie musi być tylko przejawem myśli samobójczych a wręcz konstruktywnego, perspektywicznego myślenia). Często to obniżony nastrój albo odwrotnie – drażliwość, agresja, utrata zainteresowań, hobby, wycofanie się z kontaktów z innymi, brak dbałości o zdrowie, wygląd zewnętrzny, jedzenie, częstsze sięganie po używki.

A większość z nas uważa, że takie wypowiedzi to żarty.
Często, nawet na małe przeciwności losu, drobne niepowodzenia reagujemy „ja się chyba zabiję”. Jestem przekonana, że sama czasami w natłoku zdarzeń tak mówię. Większość traktuje to jako żart. Jasne, bagatelizujemy. Przekonani jesteśmy, że osoba którą kocham, bardzo lubię, na której dobru mi zależy, dla której jestem gotowy wiele poświecić – nie może myśleć o prawdziwym samobójstwie. Ale nikt z nas nie jest wróżką, nawet psychologowie tak „po oczach” nie są w stanie dostrzec takich myśli. Jak mamy zgadywać, domyślać się – czasami zapytajmy wprost o myśli samobójcze. Gdy widzimy poważną zmianę w zachowaniu, ktoś ma obniżony nastrój, traci kogoś bliskiego, rozwodzi się, nie ma pracy – jak tylko to możliwe – po prostu bądźmy z tymi osobami. Słuchajmy, poświęćmy im swoją uwagę. Namawiajmy do podzielenia się problemem.




Nigdy nie lekceważmy problemu.
To co dla nas, czy nawet większości ludzi, może być sytuacją nawet śmieszną, małostkową – dla TEJ osoby taką nie jest. Postarajmy się poszukać rozwiązania, a jak nie dajemy rady – poprośmy o wsparcie specjalistów. Jeżeli uda nam się zmienić w świadomości ludzi podejście do psychologa, psychiatry, jeżeli nie będziemy stygmatyzować osób zgłaszających się do nich po pomoc – będzie to ważny krok naprzód, zachęcimy do aktywnego korzystania z pomocy. Samobójca jest nieszczęśliwy, ale niekoniecznie chory psychicznie. Pamiętajmy, że bliscy nie zawsze umieją pomóc, czasami te osoby nie skarżą się bliskim, aby ich nie martwić. Jeszcze jedno – to też usłyszałam od osoby z myślami samobójczymi. Nie zawsze nasza pomoc odbierana jest przez te osoby jako pomoc. Powszechnie nam się wydaje, że zabranie kogoś na imprezę, wycieczkę, ryby, fryzjera itp. itd. jest świetną rozrywką i odskocznią od przykrości, problemów, ale te osoby tego tak nie odbierają, to ich męczy, nie cieszy. Nie mówmy im „będzie dobrze”, „ wiem co czujesz”, nie gloryfikujmy życia: „trzeba żyć” „życie jest piękne” – bo one w tym momencie absolutnie tego nie rozumieją, to działa na nich drażniąco lub jeszcze bardziej przygnębiająco lub nasila wycofanie. Nie mówmy: „ weź się w garść, rusz tyłek i zrób coś”. Podkreślałam – możemy tej osobie zaoferować swój czas i uwagę. Potrzeba czasami czasu, aby to ona zaczęła mówić. A potem możemy skupić jej uwagę na konkretnych sposobach rozwiązania problemu. Musimy mówić życzliwym, ale stanowczym głosem, pokazać, że ta osoba jest dla nas ważna. Nie obiecujmy tajemnicy, to może skutkować utratą czyjegoś życia. Ale ważna jest profilaktyka – mówmy głośno o swoich problemach, zmartwieniach, lękach, słuchajmy i obserwujmy jak inni radzą sobie ze stresem, rozwiązywaniem problemów. Nie spostrzegajmy sytuacji trudnych, stresowych od razu jako skutek osobistych słabości, niedomagań. Szukajmy w sobie pozytywnych rzeczy. Kierujmy się do specjalisty, jak trudno nam jest sobie samemu poradzić.

Samobójstwa to jest bardzo trudny problem…
Tak. Temat samobójstw jest bardzo trudny, czujemy się często bezsilni, bo nie ma idealnego sposobu, żeby uchronić ludzi przed decyzjami skutkującymi pozbawieniem się życia. Pamiętajmy też o osobach, które zostają na tym świecie i borykają się z pytaniem: dlaczego mój bliski odszedł w taki sposób?

opracowała Zuzanna Mikołajczak-Książek