Na rekord Guinnessa Wronki jeszcze poczekają

Były podziękowania, wielkie słowa, kwiaty i wzrost prestiżu. Wronki w Księdze Rekordów Guinnessa – no po prostu bajka. Taką wieść ogłoszono w poniedziałek. Szkoda tylko, że nie tym razem. Mural przy przedszkolu został uznany za rekord… Ale przez rosyjskiego odpowiednika bardziej znanej publikacji z rekordami.

O Księdze Rekordów Guinnessa słyszał chyba każdy. To coroczne wydawnictwo zawiera pobite rekordy z danego roku. Wielu śmiałków podejmuje się zdobywania rekordowych osiągnięć w mniej lub bardziej poważnych dziedzinach czy dyscyplinach. We Wronkach, a dokładniej przy Przedszkolu nr 2, powstał mural. Rosyjski artysta Andrei Turicyn namalował na murze piękny obraz zatytułowany „Cztery pory roku”. Praca o wysokości 2 i długości 49 metrów została wykonana w oszałamiającym czasie 7 godzin! Tu trzeba oddać artyście, że wykonał kawał solidnej roboty i upiększył plac zabaw przy przedszkolu. Nie ulega wątpliwości, że dzieło jest po prostu świetne, a wykonana praca – tytaniczna. I najważniejsza sprawa – radość i szczęście wychowanków przedszkola. Skąd się wziął pomysł na mural?

Idea wzięła się stąd, że wymienialiśmy ogrodzenie. Podczas demontażu starego płotu, okazało się, że nasz teren nie sięga do ogrodzenia tylko aż do muru graniczącego ze Szczotpolem. W tym momencie zyskaliśmy półtora metra terenu. I wpadliśmy na pomysł, żeby nie robić nowego ogrodzenia w miejscu starego, tylko zagospodarować mur, który tam stoi. Pomysłów było kilka. Chcieliśmy malować to z dziećmi, rodzicami, z niepełnosprawnymi dziećmi z Wronek. Jednak skontaktowałam się z artystką z Ostroroga Danutą Kruger i ona poleciła swojego znajomego malarza, który byłby w stanie to namalować. Tak zrodziła się ta idea.opowiada Alina Kaźmierczak, dyrektor Przedszkola nr 2

Andrei Turicyn przyjechał do Wronek i namalował dzieło ku uciesze dzieci. Po skończeniu pracy i udowodnieniu rekordu odebrał certyfikat potwierdzający, że go ustanowił. Na dokumencie otrzymanym w Rosji nie ma wzmianki o tym, że jest to rekord Guinnessa. Na certyfikacie widnieje nazwa: Agency Interrecord. International Agency of Records Registration. To nie to samo co Guinness World Record Certificate prawda? Na dokumencie jest także podana strona internetowa www.interrecord.ru. Cała strona napisana jest cyrylicą, co już na wstępie świadczy o jej pochodzeniu. Jednak po wykorzystaniu tłumacza Google możemy się dowiedzieć o tej agencji kilku ważnych informacji:

Międzynarodowa Agencja Rejestrowania Rekordów „Interrecord” (dawniej Interrecord Ltd / www.interrecord.com założona w 1998 roku z siedzibą w Pradze, Republika Czeska) – to największa na świecie niezależna organizacja założona jako główny konkurent „Księgi Rekordów Guinnessa.”
Pierwsze biuro Interrecord Ltd w Moskwie zostało otwarte w 2000 roku. 31.12.2000 roku – został zarejestrowany nasz pierwszy rosyjski rekord Największy bałwan z lodu.
W 2008 roku otworzyła biura w Królestwie Tajlandii, Republice Kazachstanu, Białorusi i na Kubie.
Główna działalność: Rejestracja rekordów świata, rekordy krajowe i regionalne we wszystkich dziedzinach działalności człowieka, przyrody i zwierząt, unikalnych zjawisk naturalnych, wybitne osiągnięcia i wydarzenia – w tych krajach, w których znajdują się przedstawiciele agencji.

Na witrynie można znaleźć wzmiankę o rekordzie: „Andrei Turicyn namalował obraz 2×49 metrów, w czasie 7 godzin. O powierzchni 98 metrów kwadratowych. Polska, miasto Wronki. 19 lipca 2016.” Oto cała informacja. Otrzymawszy certyfikat z rąk agencji Interrecord, artysta postanowił podzielić się kopiami z dyrektor Przedszkola nr 2 Aliną Kaźmierczak i z burmistrzem Wronek Mirosławem Wieczorem.

Do uroczystości doszło w miniony poniedziałek i postanowiono to zrobić z pompą. Szkoda tylko, że ktoś przesadził z obrotami tej pompy. Zaproszono lokalną gazetę, dzieci dały kwiaty, były gromkie podziękowania, mówiono o rozsławieniu Wronek na cały świat (proszę spojrzeć w jakich krajach działa agencja). Burmistrz nawet powiedział, że Wronki są jedynym miastem w Polsce, które ma rekord wpisany do księgi Guinnessa. I wreszcie mówiono o samym Rekordzie Guinnessa. Co później powielano na stronie internetowej Wronek (swoją drogą, informacja szybko stamtąd zniknęła po naszej interwencji, jednak w internecie nic nie ginie – LINK), lokalnej gazety czy stronach facebookowych przedszkola i burmistrza.

Przekaz był jednoznaczny: „Wronki w Księdze Rekordów Guinnessa”. Tylko pytanie, skąd ten wniosek? Skoro nawet w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji, Andrei Turicyn czy przygotowujący reportaż dziennikarz ani razu nie wymieniają nazwiska słynnego piwowara Guinnessa. Czy ktoś kogoś świadomie lub nie wprowadził w błąd? Z takimi pytaniami zwróciliśmy się do burmistrza Mirosława Wieczora oraz Aliny Kaźmierczak.

Certyfikat do Wronek przywiózł Adrew Turicyn, który namalował mural w Przedszkolu nr 2. Rekord został faktycznie zarejestrowany i widnieje na stronie internetowej Międzynarodowej Agencji Rekordów „Interrekord” Ltd.odpowiada Tobiasz Chożalski z Urzędu Miasta i Gminy

Natomiast Alina Kaźmierczak odmawia komentarza w sprawie zamieszania z rekordem i certyfikatami. Argumentuje to tym, że trwa weryfikowanie zdobytego rekordu. Dyrektor zwróciła się z zapytaniem do Guinness World Record o potwierdzenie zdobytego osiągnięcia. Również skierowaliśmy zapytanie do GWR, jednak do czasu napisania artykułu, nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Alina Kaźmierczak zapewnia, że rekord jest światowy, ale nie jest w stanie zweryfikować czy został on wpisany do Księgi Rekordów Guinessa.


Podrobiony certyfikat – fot. Wronki.pl / Oryginalny certyfikat – fot. GWR

Na stronie internetowej rosyjskiego odpowiednika Księgi Rekordów Guinnessa widnieje jeszcze jedna informacja: „Agencja „Interrekord”, to nie tylko zapisywanie rekordów, ale dzięki odpowiedniej wiedzy, jest gotowa do udzielenia pomocy organizacyjnej w przygotowaniu dokumentów do rejestracji w Guinness Book of Records.” Problem jest jednak w tym, że na wręczonych dyrektor i burmistrzowi certyfikatach jest podrobione logo bardziej znanej agencji, a także hologram z tymże emblematem. Jeśli mural miał trafić do Guinness Book of Records to chyba nie tędy droga, skoro do rąk trafił podrobiony certyfikat. Jeśli tak działa ta agencja, to konkurencyjność godna podziwu.

Wysłaliśmy także zapytanie do Biura Rekordów, poznańskiej firmy, która faktycznie pomaga i pośredniczy w całej biurokratycznej drodze do uzyskania certyfikatu potwierdzającego wpisanie do Księgi Rekordów Guinnessa. Przedstawiciel Biura, po zapoznaniu się ze zdjęciami, na których widnieje artysta wraz z dokumentami informującymi o rekordzie, zauważa, że jeden z nich jest rosyjskim odpowiednikiem Guinness World Record, który nadawany jest Rosjanom. Natomiast drugi, z żalem stwierdza, że jest to sfabrykowany i sfałszowany certyfikat mający imitować tytuł GWR. W rozmowie z portalem mojeWronki.pl, przedstawiciel Biura Rekordów nie mógł jednoznacznie stwierdzić, czy jest to reguła w rosyjskiej agencji czy jednorazowa sprawa. Rozmówca zastanawiał się czy wręczając te certyfikaty dyrektor Kaźmierczak i burmistrzowi Wieczorowi, agencja Interrecord lub sam artysta myśleli, że nikt się nie zorientuje. Na pytanie czy jest szansa, aby wroniecki „rekord” trafił do Księgi Rekordów Guinnessa, bazując na własnym doświadczeniu Biuro Rekordów zauważa, że prawdopodobnie takiej drogi w ogóle nie było. Guinness World Record ma bardzo sztywne kategorie, a namalowanie muralu nie zalicza się do nich. Według poznańskiej agencji, wniosek o nadanie Rekordu Guinnessa pracy rosyjskiego malarza, nie przeszedłby weryfikacji. W rozmowie telefonicznej, rozmówca stwierdził, że dyrektor Alina Kaźmierczak również kontaktowała się z nimi w tej sprawie.

Mural? Piękny. Dzieci? Zadowolone. Rekord? Jakiś na pewno padł, tylko nie wiadomo jaki. W siedem godzin takie dzieło… czapki z głów. Międzynarodowa sława? W Rosji, Królestwie Tajlandii, Republice Kazachstanu, Białorusi i na Kubie. Prestiż? Równie dobrze, każdy z nas mógłby założyć taką organizację i nadać certyfikat. Rzetelność? Pstryczek w nos dla wszystkich, którzy napisali o rekordzie Guinnessa. Burmistrzowi, dyrektor, dziennikarzom, którzy napisali o tym lub będą pisać. Szczególnie dla tych ostatnich, w naszym fachu sprawdzanie informacji to definicja rzetelności. Szkoda, że niektórzy uprawiają propagandę. To zostawmy tym, co potrafią tylko i wyłącznie pisać o sukcesach. A za wprowadzanie opinii publicznej w błąd należy się karna zgniła pyra. Przynajmniej wypromował się kandydat do przyszłorocznych fyrtlowych oskarów.

Dobrze, że dzieci mają w głębokim poważaniu jakieś tam rekordy. Dla nich liczy się, że mają jeszcze piękniejszy plac zabaw, urokliwy i bez wątpienia oryginalny obraz. A chyba o to w tym chodziło?