69. rocznica zakończenia okupacji hitlerowskiej

W sobotę, członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Wronieckiej, kombatanci, samorządowcy oraz mieszkańcy Wronek spotkali się pod pomnikiem na Rynku oraz przy ulicy Chrobrego, aby uczcić 69. rocznicę zakończenia okupacji hitlerowskiej Wronek.

Nie brakuje przeciwników obchodów wyzwolenia polskich ziem spod okupacji hitlerowskiej, bo wiąże się to z kolejną „sowiecką okupacją”. Z wyzwolenia w zniewolenie w jednej chwili. To prawda. Nie można jednak nie oddać hołdu żołnierzom, którzy życie swoje oddali w walce z niemieckimi nazistami, ani zapomnieć o cierpiących cywilach i o Tych zamordowanych w obozach śmierci. Im wszystkim należy się szacunek i pamięć. Tylko we wronieckim więzieniu, w czasie II wojny światowej zmarło, a właściwie zamęczonych zostało prawie 900 więźniów. Ich nieliczne ślady znajdujemy jeszcze na cmentarzu parafialnym.

W miarę zbliżania się frontu rosła wiara w rychłe wyzwolenie. Wiadomość o utworzeniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego na ziemi lubelskiej (21 lipca 1944 roku) dotarła do Wronek drogą radiową i wywołała zrozumianą radość wśród miejscowych Polaków. Mimo surowego zakazu posiadania aparatów radiowych i słuchania audycji, a szczególnie zagranicznych, byli na terenie Wronek tacy, którzy z narażaniem życia stale słuchali z ukrytych aparatów radiowych komunikatów z różnych frontów i kolportowali zasłyszane wiadomości. Jednym z najgorliwszych kolporterów wiadomości radiowych był Leon Galbierczyk, który systematycznie przekazywał nowiny z frontu rodzinom polskim.

Po rozpoczęciu dnia 12 stycznia 1945 roku wielkiej zimowej ofensywy znad Wisły, Armia Radziecka oraz Wojsko Polskie milowymi krokami zbliżały się do Wronek. W tej sytuacji czołowi przedstawiciele ludności polskiej (m.in. J.Drecka, dr Zimniak, S.Cichy, A.Cieszkowski, K.Niziński, S.Piechowiak, dr Roessler, Skąpski i inni) odbywali tajne zabrania, na których omawiali sprawy dotyczące odpowiedniego przyjęcia zbliżających się wojsk polskich i radzieckich, zapewnienia porządku oraz zabezpieczanie przed zniszczeniem uchodzących hitlerowców, ważniejszych obiektów miasta.

Szczególnie dobrze spisali się Polacy zatrudnieni w „mączkarni”. Mistrz maszynowy krochmalni Stanisław Górzawski otrzymał od dyrektora zakładu polecenie wymontowania i załadowania do przygotowanych skrzyń najważniejszych części maszyn parowych. Zamierzano je wywieźć w głąb Niemiec, aby na długo sparaliżować pracę produkcyjną zakładu. Górzawski porozumiał się z innymi pracownikami narodowości polskiej (z Franciszkiem Kaseją, Sylwestrem Jabłońskim i Walentym Turostowskim), postanowiono zachować rozebrane części na miejscu, nie dopuścić ich do wysyłki. W tym czasie celu, z narażeniem życia, przeniesiono wymontowane części do znanych sobie kryjówek, a do przygotowanych skrzyć załadowano rozmontowaną, starą maszynę parową przeznaczoną na złom. Dzięki tej akcji pozostały na miejscu kompletne urządzenia, które pozwoliły na uruchomienie fabryki bezpośrednio po odejściu Niemców.

Na kilka dni przed przybycie Armii Czerwonej rozpoczęła się ewakuacja ludności pochodzenia niemieckiego na zachód. Przez całą noc z 19 na 20 stycznia 1945 r. przy 22-stopniowym mrozie przeciągała się ulicami miasta niezliczona ilość wozów i aut z niemieckimi uchodźcami, udającymi się w kierunku Międzychodu. W dniu 20 stycznia Rynek we Wronkach przedstawiał żałosny widok. Zebrana tu ludność niemiecka oczekiwała na spóźniające się środki transportowe. Kilka roznieconych ognisk skąpo ogrzewało przemarzniętych Niemców. Butny do niedawna burmistrz hitlerowski Beleu (który stale wmawiał Polakom, że już nigdy nie będzie Polski) krążył wśród swoich ziomków i rozdawał ciepłą kiełbasę, a potem razem z nim uchodził w kierunku Sierakowa.

W mieście pozostała garstka uzbrojonych żandarmów, mała załoga Volkssturmu oraz sztab polityczny miasta i okolicy, w skład którego wchodzili: kierownik polityczny NSDAP Wahrenberg, dr Ludwik Koch i nadleśniczy Sollgein. Dnia 24 stycznia 1945 roku opuścili miasto pozostali urzędnicy i działacze hitlerowscy. W nocy z dnia 24 na 25 stycznia żołnierze niemieccy zaczęli niszczyć akta oraz podpalili gmach poczty, magazyny na dziedzińcu szkoły nr 2 przy ulicy Poznańskiej oraz magazyny znajdujące się za mostem kolejowym.

We wczesnych godzinach godzinach rannych 25 stycznia 1945 roku regularne oddziały radzieckich wojsk pancernych zbliżały się ku Wronkom od strony Piotrowa. Czołówki zwiadowcze tych wojsk zaskoczyły oddział niemiecki, który miał pilnować mostu drewnianego po prawej stronie Warty. Równocześnie artyleria radziecka ostrzeliwała budynek klasztorny i kilka domów nadbrzeżnych. Żołnierze niemieccy zaczęli w popłochu opuszczać miasto i nie zdążyli wysadzić mostów tak jak planowali. Jedynie środkowe przęsło drewnianego mostu zostało uszkodzone. Żołnierze radzieccy w ciągu kilku godzin naprawili uszkodzony most i przedostali się do miasta, na lewy brzeg.

Czesław Grot – Wronki z dziejów miasta. Od czasów najdawniejszych do 1945 roku


Kliknij na zdjęcie, aby przejść do galerii

Kliknij na zdjęcie, aby przejść do galerii