Kolędowanie dla Gruzji – Reportaż

Wtorek 27 grudnia, gdzieś w granicach godziny 22:00. Grupka młodych ludzi idzie w kierunku targowiska miejskiego. Zmierzają w kierunku straganów. Zatrzymują się przy ostatnim w rzędzie.
Jeden z grupki wychodzi na prowadzenie i zaczyna monolog.

– Tutaj wszystko jutro się odbędzie. – zaczął, po czym szerokim gestem wskazał na plac targowy. – To wszystko będzie wyłączone z ruchu. Tutaj ustawimy namiot 6m na 3m. Będzie tam nagrzewnica i krzesełka, gdyby ktoś zmęczył się staniem. – wskazał na ścianę przy kręgielni.
– A tutaj – wskazał na stragany – Ustawimy ze snopków siana ścianę, żeby osłonić się trochę od wiatru. Ona będzie tutaj, tutaj, tutaj, tutaj… – Szedł obrazując jak może ścianę która powstanie. Po grupce przeleciał zabawny pomruk.
– W środku zrobimy Kawiarenkę „Pod Brązowymi Aniołami”, ludzie będą mogli przyjść, zjeść coś, napić się kawy, herbaty, a wszystko to za ofiarę jaką złożą do puszki.
Podszedł do nas bliżej i wskazał na środek, gdzie staliśmy. Jedyny fragment nie zagospodarowany do tej pory.
– A tutaj, będzie scena. Powstanie przestrzeń, w której będzie naprawdę ciepło i przytulne. A gdyby było za mało ciepło, to odpalimy koksowniki.
Nastała chwila ciszy.
– Widzicie to? – Zapytał trochę zaczepnie. – Czy może powinienem mówić trochę bardziej ekscytująco? – Nie zaczekał na reakcję.
– Tutaj! – zawołał entuzjastycznie – będzie namiot 6m na 3m!
Po grupce przebiegł znowu pomruk rozbawienia.
Ale nie, widzicie to? – zapytał.
– Taak, widzimy, no pewnie – odpowiedziała grupka, może nieco mało pewnie, jak gdyby mało przekonani. Przedsięwzięcie było naprawdę wielkie. Mało kto brał udział w organizacji wydarzenia na taką skalę. Niektórych może trochę przerażał rozmach tego, co za niecałe 11 godzin się zacznie.

Osobą, która tłumaczyła jak to mniej więcej wszystko wyglądać będzie był brat Cordian. A grupka która słuchała, była wolontariuszami którzy przyjechali tutaj, do Wronek pomóc z różnych miast Polski. Byli to sprawcy Kolędowania na rzecz Gruzji.

Plakaty reklamujące tą imprezę były wywieszane na długo przed. Na rozkład imprezy składał się I Wielkopolski wyścig Ciągników, gry i zabawy rodzinne, koncerty licznych artystów Wronieckich i spoza Wronek, Rodzinne Kolędowanie, spektakl uliczny „Jasełka Uliczne” i adoracja przy żłobku w murach kościoła franciszkanów.

O godzinie 8:30 dnia 28 grudnia plac targowy, gdzie odbyła się ta impreza wyglądała tak jak na co dzień. Nic nie wskazywało na to, co tam się będzie działo. Chwile później przyjechali strażacy, przyjechał WOK, zjawili się wolontariusze. Szybko zbudowano pierwszy namiot. Przyjechały balociki siana, z których zbudowano ścianę. Pomiędzy daszkami straganów rozwieszono materiał by chronić się przed ewentualnym deszczem. W ciągu 2 godzin powstała większa część infrastruktury.

Strażacy odgrodzili część parkingu przylegającą do placu targowego. Przyjechał pierwszy ciągnik na wyścig. Uczestnicy spłatali figla organizatorom. Wyścig wyznaczono na 12.00 a o godzinie 11:30 był tylko jeden uczestnik. Szybko się jednak okazało, że na deklarowanych 14 uczestników stawiło się 15 zawodników. Parking wypełnił się wielkimi maszynami.
Otworzono catering. Rozpalono grill na którym smacznie skwierczały kiełbaski. Przywieziono wyposażenie kawiarni „Pod brązowymi Aniołami”, gdzie można było skusić się na coś słodkiego. A to był dopiero początek, bo w późniejszej fazie imprezy pojawiły się naleśniki i kuchnia polowa z grochówką i pomidorową… ale dość o jedzeniu.

Wybiła 12:30. Czas zacząć I Wielkopolski Wyścig Ciągników. Pierwszy zawodnik zbliżył się na linię startu toru przygotowanego przez Automobilklub Wielkopolski. Tor był ich dziełem, sędziowanie było ich udziałem, to oni oceniali i to dzięki nim wyłoniono laureatów. Warto nadmienić, że wśród zawodników był także 12 letni uczestnik.

Rozbrzmiał strzał starteru, którym burmistrz Wronek Mirosław Wieczór wypuścił pierwszego zawodnika w szranki o puchar Burmistrza Poznania Ryszarda Groblenego. Potężny silnik zamruczał i maszyna zerwała się z miejsca i ruszyła by jak najszybciej pokonać tor. Zadanie polegało na tym, by jak najszybciej okrążyć centralny słupek i 8 zewnętrznych słupków. Dodam, że cały tor pod koniec było widać idealnie za sprawą śladów opon, jakie zostały po zawodnikach.

Brawurowe prowadzenie wyścigu przez Brata Cordiana dodawało tylko smaczku. Stojąc w tłumie słychać było spontaniczne wybuchy dopingu, oraz westchnienia zachwytu, zwłaszcza gdy taka wielka maszyna wchodziła w zakręt „bokiem”. Publiczność dopisała. Szacunkowo można śmiało powiedzieć, że minimum 150 osób przybyło.

Po 2 godzinach wyścig stał się historią. Podęto się podsumowania wyników i wypisywaniu dyplomów w murach kręgielni, w której znajdowało się „centrum dowodzenia”.
Była pora obiadowa, więc gości widocznie ubyło. Ale to nie podkopało morale. Byliśmy przygotowani na parę odsłon „z petardą”. Zwłaszcza, że przed nami była jeszcze całkiem spora lista atrakcji.

Przyznam szczerze, że sam nawet nie zauważyłem kiedy zbudowano scenę, na której grać będą artyści. Pojawiła się nagle.
Przed kręgielnią zbudowano miejsce gdzie odbywały się konkursy dla najmłodszych uczestników. Na scenę weszła uzdolniona muzycznie rodzina Janickich, która zagrała dla jeszcze liczniejszego tłumu jaki przybył parę kolęd.

Na godzinę 16 zaplanowana była muzyczna część wydarzenia – śpiewanie kolęd przez lokalnych artystów. Kolędy zaprezentował Chór „Milenium”, Zespół Śpiewaczy „Chojanki” i „Chabry”. Kolędował również wroniecki zespół „Agaton”. Zaprezentowała się Państwowa Szkoła Muzyczna z Szamotuł, grając kolędy na instrumentach smyczkowych. Zagrał również Wojciech Kędzioł należący do sekcji muzycznej WOK-u oraz Mariusz Mataj i Błażej Radzi. Nie muzycznie, a tanecznie zaprezentowali się tancerze zespołu tanecznego „Play&Stop”. Rockową wersję kolędy „Przybieżeli do Betlejem” wykonał zespół ZGON.

Ogłoszono wyniki wyścigu. Na podium jako zwycięzcą uplasował się Przemysław Tomalak, na drugim miejscu uplasował się Zbigniew Biniek, na trzecim Łukasz Bartkowiak.

W międzyczasie zapadł zmrok. Zrobiła się całkiem wyjątkowa atmosfera za sprawą kolęd, świątecznych i nie tylko dekoracji, obecności ludzi którzy się zjawili. Rozpalono koksowniki dla każdego, kto zmarzł, chociaż trzeba powiedzieć, że pogoda również dopisała.

Pojawił się także niezwykły gość, Gruzin imieniem Levan, który pomimo przeciwności, jakie stawia nasz język każdemu obcokrajowcowi pozdrowił wszystkich zgromadzonych i podziękował za wszystko, co robimy by pomóc.

W tym miejscu warto wspomnieć o celu.

Chcielibyśmy zwrócić uwagę na to, jak wiele ludzi potrzebuje pomocy i pokazać jak można pomagać. W ostatnich latach, przez wojny i okres transformacji w Gruzji wiele osób, w tym dzieci, przeszło niejeden koszmar. Ksiądz Witold Szulczyński założył w Gruzji oddział Caritas i wybudował w Tbilisi dom, w którym zamieszkało 30 sierot. Ok. 300 dzieci uczy się w tym domu między innymi sztuki pisania ikon, wybijania w metalu, wycinania w drewnie, tkania gobelinów, lepienia z gliny, tańca i wielu innych zajęć właściwych kulturze gruzińskiej. Młodzież uczy się i pracuje również w stworzonych dla nich piekarni, pizzerii, zakładzie samochodowym i dwóch gospodarstwach rolnych. Chorzy i osoby starsze, nie objęte żadną inną opieką, mogą liczyć na pomoc domową i korzystać z przychodni. Prowadzenie tak szerokiej działalności wymaga bardzo wielu nakładów finansowych.

Jak widać, jest to bardzo wartościowa pomoc, bo zamiast dawać rybę, daruje się wędkę.

Patronatem honorowym wydarzenie te objęli Marszałek Województwa Wielkopolskiego, Burmistrz Miasta i Gminy Wronki, Caritas Poznań, Caritas Gruzja. Patronat medialny nad wydarzeniem objęło Radio Emaus i Przewodnik Katolicki.

Epilogiem Kolędowania na rzecz Gruzji był występ Teatru Prawdziwego z Bielawy przedstawiającego spektakl „Jasełka Uliczne”. Żałować powinien ten, który tego nie widział, bo gdy napiszemy, że aktorami były kilkumetrowe kukły oraz aktorzy na szczudłach nie oddaje to magii tego widowiska.

Adoracja przy żłobku w murach kościoła franciszkanów była chwilą, by wyrazić swoją pomoc także duchowo, przy pomocy modlitwy.