11 listopada 1918 we Wronkach

Dziś mamy 11 listopada – Święto Niepodległości. Dzięki książce autorstwa Czesława Grota „Wronki – Od czasów najdawniejszych do 1945 roku” postaram się przedstawić wydarzenia z 1918 roku.

Na wiosną 1918 roku Niemcy podjęli gwałtowną ofensywę przeciwko wojskom francusko-angielski. Ofensywa jednak załamała się. Rozpoczął się bunt żołnierzy oraz ludności Niemieckiej.

9 listopada 1918 roku wybuchł strajk generalny w Berlinie i ogłoszono utworzenie republiki.
10 listopada abdykował cesarz Wilhelm II, a 11 listopada Niemcy podpisały zawieszenie broni. Wówczas we wszystkich miejscowościach byłego cesarstwa niemieckiego zaczęły tworzyć się Rady Robotnicze i Żołnierskie.

We Wronkach powstała taka Rada dnia 11 listopada 1918 roku, a zorganizował ją adwokat Krzyżankiewicz z Poznania (rodem z Wronek). W jej skład wchodzili zarówno Polacy jak i Niemcy.

Obok spraw związanych z przejęciem władzy i usuwaniem śladów władzy carskiej, Polacy usiłowali od początku narzucić swoją przewagę i przejąć inicjatywę.

Sprawa była o tyle skomplikowana, że we Wronkach było dużo Niemców, którzy rekrutowali się z licznej rzeszy miejscowych urzędników oraz z załogi więzienia.

Niezależnie od oficjalnej pracy w Radzie Robotniczej i Żołnierskiej miejscowi patrioci utworzyli tajny komitet, który miał za cel przygotować miejscowych obywateli do przejęcia władzy i do wyzwolenia miasta spod panowania niemieckiego.

Dnia 12 listopada 1918 roku postanowiono zwołać na godzinę 12 w południe publiczny wiec, celem zmobilizowania miejscowego społeczeństwa do usuwania symboli obcego panowania.

W południe tego samego dnia zwołano na Plac Wolności (Wilhelmplatz), gdzie Krzyżankiewicz ogłosił przejęcie władzy we Wronkach przez Radę Robotniczą i Żołnierską oraz wezwał obecnych do likwidowania istniejących w mieście pozostałości władzy carskiej.

Bezpośrednio po wiecu polscy manifestanci rozpoczęli ścinać Lipę Cesarską (Kaiserlinde). Siekiera przechodziła z rąk do rąk, bo każdy chciał choć raz uderzyć w ten znienawidzony symbol.

Gdy lipa runęła na ziemię, manifestanci udali się na ulicę Poznańską, gdzie przy zbiegu z ulicą Ratuszową stał pomnik Wilhelma I. Założono linę na szyję spiżowego posągu i ściągnięto go na ziemię.

Po tych wydarzeniach Polacy rozeszli się po mieście i usuwali szyldy niemieckie, pruskie orły i portrety cesarskie z budynków publicznych. Całej tej akcji przewodził Józef Grocki, który z garstką Polaków rozbrajał napotkanych żołnierzy niemieckich i zrywał kokardy czarno-białe z czapek wojskowych.

W tym samym czasie otwarto więzienie i wypuszczono na wolność jego przymusowych mieszkańców.

Miejscowi Niemcy byli tak zaskoczeni śmiałymi poczynaniami Polaków, że nie mieli odwagi pokazać się na ulicy. Niektórzy z nich pojechali nawet do władz wojewódzkich do Poznania, gdzie przedstawili zachowanie Polaków we Wronkach jako polskie powstanie i zażądali przysłania oddziałów wojskowych.

W odpowiedzi na to wezwanie przybył do Wronek oddział Grenzschutzu w sile 2-óch baterii artylerii polowej i 250 żołnierzy piechoty.

Jednak polscy członkowie Rady Robotniczo-Żołnierskiej nie dali sobie wydrzeć inicjatywy i uzyskali coraz większe wpływy zarówno w miejscowej Radzie, jak i wśród załogi stacjonujących tutaj żołnierzy.

W wyniku sprytnie prowadzonej agitacji przez polskich członków Rady coraz więcej żołnierzy niemieckich opuszczało Wronki i udawało się do swoich miejscowości rodzinnych.

W połowie listopada powstała na terenie Wronek obok Rady Robotniczo-Żołnierskiej, Rada Ludowa, opanowana wyłącznie przez Polaków. Rada ta miała przygotować miejscowe społeczeństwo do przejęcia władzy w polskie ręce.

Fragmenty ze strony 85 – 87 książki Czesława Grota ” Wronki – Z dziejów miasta – Od czasów najdawniejszych do 1945 roku”